Witold Skrzydlewski: Zrobię wszystko dla Schleina i Puszakowskiego

- Nie ma dla mnie już znaczenia, jaki wynik osiągnie w tym roku [tag=872]Orzeł Łódź[/tag]. Najważniejsze, żeby Schlein i Puszakowski znowu cieszyli się życiem. Bardzo to przeżywam - mówi prezes [tag=436]Witold Skrzydlewski[/tag].

Orzeł Łódź przegrał na własnym torze z Lokomotivem Daugavpils 40:50. Gospodarzom w odniesieniu wygranej na przeszkodzie stanęła przede wszystkim plaga kontuzji. Najpoważniejszych urazów doznali Rory Schlein i Mariusz Puszakowski. Dla tej dwójki sezon jest już praktycznie zakończony. - Gdyby nie ta fatalna kraksa na początku zawodów, to byśmy wygrali. Byliśmy lepsi i to było widać. Jeśli nie jedzie jednak w ogóle trzech zawodników, to nie ma najmniejszych szans na sukces. Boli to, że na powrót dwójki naszych zawodników nie ma w tym roku praktycznie szans. Ważne, żeby doszli do zdrowia i tego im z całego serca życzę. Wszystko, co mogłem dla nich zrobić, już zrobiłem. Zajęli się nimi najlepsi fachowcy, którzy wykonali operacje  - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
[ad=rectangle]
Łodzianie są w bardzo trudnej sytuacji kadrowej, ale wielkiego pola manewru nie mają. - Nie ma z kim zrobić ruchów kadrowych. Na rynku brakuje dobrych zawodników. Można kogoś zabrać, ale robienie tego dla samej zasady jest pozbawione większego sensu. Nasza sytuacja jest trudna i nie zamierzam oglądać się na Gniezno, które też ma problemy. Musimy się skupić na sobie. Cieszę się, że w niedzielę ten zespół miał zęba i chciał walczyć. Gdyby nie to nieszczęście, to Lokomotiv by z nami przegrał. I nie przemawia do mnie teoria, że widzieli, co się stało u nas, więc jechali na pół gwizdka - podkreślił Skrzydlewski.

Sponsor i prezes Orła bardzo przeżywa kontuzje swoich zawodników. Jak przyznaje, ich powrót do pełnej sprawności jest dla niego znacznie ważniejszy od wyniku sportowego, który osiągnie w tym roku zespół. - Dla mnie to, co Orzeł osiągnie w tym sezonie, nie jest już ważne. Liczą się Rory Schlein i Mariusz Puszakowski. Bardzo zależy mi na tym, żeby oni doszli do siebie i mogli znowu wsiąść na motocykle. Przede wszystkim chodzi jednak o to, żeby znowu cieszyli się życiem. Bardzo to przeżywam. Nigdy u nas takiej kraksy nie było. Zawodnicy latali nad bandą, ale takie konsekwencje nigdy nie miały miejsca. Wyjątkiem jest Zdenek Simota, ale to wydarzyło się w Miszkolcu. To też nas wtedy bardzo dobiło. Teraz jest podobnie. Zajęliśmy się opieką, tak jak tylko się dało. Dziś jest małżonka Rory'ego, a w czwartek przyjedzie jego mama. Robię to, co mogę, żeby mieli teraz to co najlepsze. Wynik się nie liczy. Chcę móc spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że zrobiłem wszystko, by obaj byli sprawni - zakończył Skrzydlewski.

Komentarze (99)
avatar
butelka-bez-dna
27.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szacunek dla Pana Witolda za tę wypowiedź. Chłopakom życze szybkiego powrotu do zdrowia. Oby jak najmniej kojtuzji nie tylko u was ale w każdym klubie. Pozdrowienia od kibica Ostrovii 
avatar
darek1979 Ostrovia
27.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Witku - Szacunek 
avatar
villi52
27.05.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Witam! Pomimo takiej tragedii na łódzkim torze trzech zawodników nie milkną złe komentarze na zarząd klubu.Jestem kibicem od 50-lat i nie rozumiem złych wypowiedzi typu "Cienias" i temu podobny Czytaj całość
avatar
villi52
27.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BRAWO p.Witoldzie !!! Zdrowie zawodników to podstawa sportu !!!Robili wszystko na treningu Puszakowski na zawodach pozostali którzy odnieśli kontuzję żeby wygrać...nie udało się ale nie za brak Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
26.05.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To się nazywa się prezes dba o zawodników ,wielkie uznanie panie Witoldzie.