Kibice Unii Tarnów, po dobrym występie "Jaskółek" na torze w Grudziądzu, liczyli na kolejną miłą niespodziankę. Jednak w stolicy Dolnego Śląska tarnowianie przegrali z Betardem Spartą Wrocław 38:52.
[ad=rectangle]
Jednym z liderów tarnowskiej Unii w tym spotkaniu był Martin Vaculik, który w sześciu startach zdobył 11 punktów. Słowak nie był zadowolony z tego występu. - Tor był dobry i nie ma tu o czym mówić. Był bardzo dobrze przygotowany. To jest jednak taki obiekt, na którym o wszystkim decyduje start. Chociaż może nie wszystko, bo widzieliśmy, że nawet jak Tai Woffinden nie był pierwszy na starcie, to ogrywał nas na dystansie jak dzieciaków. Kto ma dopasowany sprzęt, ten jedzie. Nam było bardzo ciężko dopasować się do tego toru. Sam szukałem też co bieg jakieś nowe rozwiązania i było mi naprawdę ciężko. To jest nauka i coś ona daje. Mam teraz dużo rzeczy do przemyślenia i potrzebuję z nich wyciągnąć wnioski - powiedział słowacki żużlowiec.
Remont Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu sprawił, że w tym roku maszyna startowa została przeniesiona na drugą część toru. Vaculik przyznaje, że nie ma to jednak większego wpływu na jazdę. - W ogóle nie zastanawiałem się nad tym, że trzeba pokonywać inaczej łuki. Było dobrze pod tym względem. Po prostu raz byłem szybki na starcie, raz tego momentu startowego nie było, innym razem byłem szybki na dystansie. To jest taki tor trochę przyczepny, a jednak nieprzyczepny. Niby trzyma, a moim zdaniem, jednak nie trzyma. Kto się zna na tym, co powiedziałem, przyzna mi rację. A kto się nie zna, to się pewnie zaśmieje. Po prostu ta nawierzchnia jest tak specyficzna, że we Wrocławiu trzeba mieć dobry silnik do tego toru - dodał Vaculik.
Równocześnie lider Unii Tarnów był pod wrażeniem jazdy Taia Woffindena, który w niedzielnym spotkaniu zdobył 14 punktów i bonus. - Woffinden ma silnik, zna ten tor. Jest w ogóle z innej ligi. On sobie jedzie i ogrywa nas jak małe dzieci. Ja mu bardzo tego życzę, żeby tak dalej jeździł, bo to jest naprawdę świetny chłopak i zasługuje na duży sukces. Kibicuję mu bardzo - stwierdził zawodnik "Jaskółek".
Porażka we Wrocławiu nie wpłynęła negatywnie na atmosferę w tarnowskiej drużynie. - Pomagamy sobie, bez dwóch zdań. Wiadomo jednak, że jeśli się wygrywa, to wszyscy są uśmiechnięci, a jak się przegrywa, to byłoby dziwne, gdyby się wszyscy uśmiechali. Jesteśmy trochę smutni z powodu porażki we Wrocławiu, ale trzeba się skupić na tym, by się poprawić, bo jak widać, jest dużo do poprawy. Trzeba się starać, żeby było dobrze - oświadczył Vaculik.
Tymczasem w najbliższą niedzielę Unię Tarnów czeka kolejny mecz wyjazdowy. Rywalem tarnowian będzie PGE Stal Rzeszów. Rzeszowianie do tej pory wygrali tylko jedno spotkanie ligowe i na pewno będą chcieli poprawić swój bilans. - To będzie naprawdę bardzo ciężki mecz dla nas, bo Rzeszów jest bardzo mocną drużyną, szczególnie na własnym torze. Bardzo się cieszę na myśl o tym spotkaniu, bo lubię tamten obiekt. Chciałbym zaprosić wszystkich kibiców, zaczynając od kibiców z Tarnowa, Rzeszowa. Bardzo serdecznie wszystkich zapraszam. Wierzę, że stworzą oni świetną atmosferę derbów, ale wszystko w ramach pozytywnej walki. Cieszymy się, że my jako zawodnicy możemy im dostarczyć dużo emocji - podsumował żużlowiec Unii.