Sławomir Kryjom: Z Łoktajewem jak z Wardem

W organizmie Aleksandra Łoktajewa prawdopodobnie wykryto marihuanę. To może oznaczać duże kłopoty dla zawodnika. - To podobny przypadek do tematu Darcy'ego Warda - twierdzi [tag=2638]Sławomir Kryjom[/tag].

- To jest bardzo ciężki temat. W żużlu wcześniej nie było większych problemów z dopingiem. Dla środowiska to ciągle coś nowego. Rok po roku mówimy o dwóch zawodnikach z jednego klubu, ale to traktuję raczej w kategoriach przypadku. Mamy do czynienia z dwoma różnymi zabronionymi środkami. U Patryka Dudka chodziło o metyloheksanaminę, a u Aleksa Łoktajewa jest to marihuana. Ta druga substancja jest na liście środków zabronionych przez WADA - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sławomir Kryjom.
[ad=rectangle]
Były menedżer Unibaksu Toruń nie ma wątpliwości, że okoliczności, w jakich dostały się zabronione substancje do organizmów obu zawodników były zupełnie inne. - Jeśli ta próbka się to potwierdzi, to raczej możemy wysnuć wniosek, że była impreza, na której zostały wypalone jeden czy dwa gramy. To niestety zostaje na dłużej w organizmie. Tak to odbieram - podkreślił Kryjom.

Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że temat dopingu jest ciągle dużym wyzwaniem dla środowiska żużlowego. Wiele wynika w tym przypadku ze specyfiki dyscypliny, która powoduje trudność w kontrolowaniu żużlowców. - Niewiele się chyba zmieniło od zeszłego roku. Jeśli chodzi o Aleksa, to traktuję to jednak bardziej jako młodzieńczy wybryk. To sytuacja podobna do tej z Wardem. Alkohol i marihuana to raczej środki rozrywkowe, a nie mające na celu poprawienie formy sportowej zawodnika. Niestety, to wszystko godzi w wizerunek dyscypliny. W innych sportach takie rzeczy oczywiście się dzieją. Kiedy pracowałem w Toruniu i Lesznie to starałem się robić zawodnikom wyrywkowe kontrole. To były między innymi testy na obecność narkotyków. Musimy jednak pamiętać, że kluby nie mają do dyspozycji laboratoriów. Krew zawodników nie jest badana. Świadomość i edukacja powinna być coraz większa, ale żużel nie jest koszykówką czy piłką nożną. Klub nie ma do dyspozycji kadry przez cały tydzień. Oni są raczej weekendowymi gośćmi. Trudno mieć żużlowca na oku - wyjaśnił Kryjom.

Oddzielna kwestia to świadomość wśród samych zawodników. Kryjom twierdzi, że jest ona na bardzo niskim poziomie. - Obawiam się, że gdybym zadzwonił do kilku zawodników i wymienił kilka substancji, to mieliby problem ze stwierdzeniem, czy mogą je zażywać. Świadomość w tym zakresie jest bardzo mała. Mamy w aptekach lek powszechnie stosowane na grypę. Można go kupić bez recepty. Wielu zawodników z niego korzysta, a on zawiera zabronione substancje. Niektórzy po to sięgają w dobrej wierze, ale nie czytają składu. O nieszczęście jest bardzo łatwo. Leczenie grypy środkami farmakologicznymi może być problemem w przypadku kontroli antydopingowej. Trzeba zacząć czytać etykiety i to, co się bierze. Lista zabronionych specyfików staje się coraz dłuższa. Żużlowcy muszą się bardziej pilnować - dodał na zakończenie Kryjom.

Źródło artykułu: