Usnąłem w trakcie meczu - rozmowa z Pawłem Przedpełskim, zawodnikiem KS Toruń

Junior KS Toruń w środę zaprezentował się w Częstochowie podczas MDMP i walnie przyczynił do zwycięstwa jego drużyny w tym turnieju. Po zawodach znalazł chwilę, by podzielić się spostrzeżeniami.

W zaległej drugiej rundzie MDMP, którą rozegrano na torze w Częstochowie, młodzieżowcy KS Toruń uzbierali łącznie 39 punktów. 10 było udziałem Pawła Przedpełskiego, który zaliczył różne "przygody" w środę przy Olsztyńskiej. W pierwszym swoim starcie został sfaulowany przez Oskara Polisa, z kolei później posłuszeństwa odmówił jego motocykl. Mimo to Przedpełski mógł odetchnąć z ulgą, bowiem w związku z chorobą ostatnie dni nie były dla niego udane.
[ad=rectangle]
Mateusz Makuch: Nie byłeś awizowany na te zawody. Co się stało, że pojawiłeś się w Częstochowie? Nie ukrywajmy, że w tym sezonie więcej okazji do jazdy w MDMP czy Lidze Juniorów otrzymują twoi młodsi koledzy z KS Toruń.

Paweł Przedpełski: Tak do końca nie byłem pewien, czy dam radę jechać, bo w niedzielę złapał mnie wirus. Przed meczem w Rzeszowie wylądowałem w szpitalu. Czułem się strasznie. Dałem radę pojechać tam tylko dwa biegi. Na dalsze ściganie w Rzeszowie nie było szans. Między swoim pierwszym a drugim startem zasnąłem w parkingu, więc byłem strasznie osłabiony. W środę przyjechałem do Częstochowy i pomogłem kolegom. Myślę, że dołożyłem jakieś cenne punkty, które złożyły się na zwycięstwo.

Jesteś zadowolony ze swojego występu? Można zażartować, że w jednym ze swoich startów zaspałeś na starcie, bo ruszyłeś z olbrzymim opóźnieniem. Co się stało z twoim sprzętem w tym biegu?

- Po prostu w moim motocyklu padła świeca. Maszyna nie zgasła, ponieważ stałem na murawie oczekując na koniec biegu i normalnie zjechałem do parku maszyn. Obserwatorzy mogli mieć wrażenie, że skoro motocykl chodzi to znaczy, że wszystko jest w porządku, jednak tak nie było. Motocykl przerywał i nie było opcji, by ścigać się w tym biegu na pełnym gazie.

W pierwszym starcie upadłeś na tor. Oskar Polis wyraźnie przesadził.

- Cóż, tak jak zawsze (śmiech). Został za to wykluczony do końca zawodów. Nie odpuścił i stało się tak a nie inaczej. Ważne, że wszyscy, którzy braliśmy udział w tym zdarzeniu, jesteśmy cali.

W przypadku Oskara trudno było mieć wątpliwości co do słuszności pokazania mu czerwonej kartki w przeciwieństwie do tego, co się ostatnio działo w Rzeszowie. Tam twój klubowy kolega Oskar Fajfer został w podobny sposób ukarany. Miałeś w ogóle pogląd na tę sytuację?

- Mówiąc szczerze wtedy nie widziałem żadnego wyścigu, ponieważ siedziałem w parku maszyn w związku ze swoim samopoczuciem. Nie widziałem zatem tej sytuacji, a nawet jakbym widział to nie mnie to oceniać. Sędzia podjął taką decyzję, mają być jeszcze jakieś wyjaśnienia i zobaczymy jakie ostateczne rozstrzygnięcia zapadną.

9 sierpnia zmierzycie się z Fogo Unią Leszno. Na "Smoczyku" wygraliście, więc pewnie u siebie zależy wam na zwycięstwie, które da wam także punkt bonusowy.

- Fajnie by było i na pewno jest nam to potrzebne. Podobnie jednak pewnie myślą chłopaki z Leszna. Zobaczymy jaki padnie wynik. Na pewno będzie dobre ściganie, oby przy pełnych trybunach. Muszę przyznać, że fajnie się jeździ, gdy jest dużo ludzi na stadionie.

Jak wygląda twój plan startowy w tym okresie do 9 sierpnia?

- W czwartek wybieram się do Bydgoszczy na półfinał Srebrnego Kasku, w niedzielę w Lesznie wystartuję w IMME, później we wtorek mecz w Szwecji a następnie jakiś trening i przyjdzie czas na spotkanie ligowe z Unią.

Junior KS Toruń nie mógł bardziej wspomóc swojej drużyny w Rzeszowie, ponieważ jego organizm był wycieńczony
Junior KS Toruń nie mógł bardziej wspomóc swojej drużyny w Rzeszowie, ponieważ jego organizm był wycieńczony

Słowo o Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów. W pierwszym turnieju zdobyłeś 8 punktów w Lonigo jadąc świeżo po kontuzji. Liczysz jeszcze na jakiś medal w tym sezonie w tych rozgrywkach?

- Pozostały jeszcze dwa turnieje, więc wszystko może się zdarzyć. Na pewno będę walczyć. Co prawda jest to mój przedostatni sezon w gronie juniorów, ale nie można do tego tak podchodzić, że mam jeszcze przyszły rok na to, by coś zdobyć w IMŚJ. Nie mogę sobie teraz odpuścić, tylko muszę walczyć do końca. Fajnie byłoby wywalczyć wysoką pozycję. W Lonigo jechałem z bólem, bo kilka dni wcześniej miałem operację, w obojczyku znajdowały się szwy i nie do końca fajnie się jeździło.

No właśnie jak wy żużlowcy to robicie, że w jednym tygodniu łamiecie kość a po raptem kilku dniach już wyjeżdżacie na tor?

- Szczerze mówiąc taka jazda nie sprawia przyjemności. Wówczas jest to jazda na siłę. Była konieczność to pojechałem, ale bolało i sprawiało to dyskomfort. Wiadomo, że w głowie ból siedzi i nie wszędzie się wjeżdża.

Drobna blokada w głowie?

- Dokładnie. Jedzie się z pewnym dystansem.

Źródło artykułu: