Sędzia Najwer w ogniu krytyki. "Kiedyś zabrał nam Ekstraligę teraz psuje kolejne ważne zawody"

Dość nieoczekiwanie młodzieżowiec Krystian Pieszczek był obok Darcy’ego Warda najjaśniejszym punktem zespołu SPAR Falubazu Zielona Góra przegranego 37:53 meczu w Tarnowie.

"Krycha" od początku zawodów był bardzo szybki. Do ósmej gonitwy miał już na swoim koncie pięć startów w tym trzy z rzędu (6-8). Widać progres pomiędzy tym jak młody zawodnik prezentował się na początku sezonu, a jak wygląda jego dyspozycja teraz. - Trochę jeszcze brakuje, aby z tego występu się cieszyć w stu procentach. Widać, że jest zmiana na lepsze, ale ciągle dużo brakuje do całkowitego zadowolenia - tonował zapędy.
[ad=rectangle]
- Uspokoiłem samego siebie oraz jazdę. Nie ukrywam, była chaotyczna. Wszystko idzie w dobrą stronę, wszyscy w parku maszyn starają się pomagać, ja też staram się kolegom odpłacać tym samym i to owocuje - tłumaczył.

Wychowanek klubu z Gdańska do Tarnowa przyjeżdża chętnie. Miejscowy tor z reguły mu odpowiada. - Przed tym meczem posłuchałem się samego siebie, wzięło górę doświadczenie wyniesione z tego toru. Na początku "zagrało" i dopiero pod koniec trochę się pogubiłem, ale wyciągniemy z tego wnioski i myślę, że kolejnym razem będzie jeszcze lepiej - oświadczył.

20-latek bardzo chwali sobie współpracę z Australijczykiem Darcy'm Wardem. - Jazda w parze z Darcym to sama przyjemność. Kiedy on pilnuje, czy pomaga to w wielu przypadkach zawodnik z nim tworzy parę nie do przejścia. Oby było więcej okazji do takich wyścigów - oznajmił.

Pieszczek odniósł się do krzywdzącej jego zdaniem decyzji sędziego Jerzego Najwera, który wykluczył z wyścigu trzynastego Warda. Australijczyk przy wjeździe w pierwszy łuk uderzył w Martina Vaculika. W konsekwencji zawodnik gospodarzy upadł. Był to decydujący moment zawodów ponieważ w powtórce Słowak i Leon Madsen rozprawili się z Andreas Jonsson, dzięki czemu Myszki Miki przed biegami nominowanymi straciły definitywnie możliwość wywiezienia z trudnego terenu choćby punktu. Okazuje się, że brązowy medalista MIMP ma niemiłe wspomnienia z pracą tego arbitra. - Są to kolejne ważne zawody, które ten sędzia psuje. Kilka lat temu zostałem przez niego niesłusznie wykluczony. Zabrano nam wtedy Ekstraligę. Teraz się to powtarza. Coś więc jest nie "halo". Uprzykrzyło nam to plany, dlatego teraz już naprawdę musimy się spiąć - przedstawiał swój punkt widzenia.

Do miana kluczowych urastają niedzielne, wielkie derby ziemi lubuskiej. SPAR Falubaz chcąc zachować marzenia o wejściu do pierwszej czwórki musi z obiektu odwiecznego rywala wywieźć zwycięstwo. - Jeszcze nie doświadczyłem takich derbów. Nie będzie to łatwe spotkanie, następne trudne wyzwanie. Jeśli podjedziemy do niego na spokojnie, z dozą luzu jaki wprowadza trener Sławomir Dudek powinno być w porządku -zakomunikował.

A jak owal im. Edwarda Jancarza postrzega Pieszczek? - Wiadomo, że jak się jest dobrze spasowanym, to nawet najgorsze tory potrafią być przyjemne - zakończył ze śmiechem.

Źródło artykułu: