Bieg jedenasty. Przeciwległa prosta tuż po starcie. Na prowadzenie wysuwa się Artur Mroczka. Szybko dojeżdża do niego jednak Karol Baran. Mocno dociska do bandy. Siła uderzenia jest tak duża, że "dechy" w paru miejscach wyginają się, a zawodnik Jaskółek nie jest w stanie utrzymać się na motocyklu. Leżąc na torze wymachuje rękoma oraz wymownie puka się w czoło. Gesty są skierowane rzecz jasna w stronę winowajcy.
[ad=rectangle]
Na szczęście skończyło się tylko na potłuczeniach i reprezentant gospodarzy stanął do powtórki, ale obaj panowie jeszcze długo wspominali to zajście i nie szczędzili sobie cierpkich słów. - Trochę mnie podniosło. Ja go ostro potraktowałem? On mi się oparł o biodro. Przeprosiłem go oczywiście za zaistniałą sytuację, a on drze "japę" - wytłumaczył Baran.
- Może nie miałem rewelacyjnego wyjścia spod taśmy, bo Artur jadący z pierwszego pola wyskoczył szybciej, ale wyjazd z pierwszego łuku był w moim wykonaniu już lepszy - dodał.
Z przebiegu całych zawodów 34-latek też nie może być zadowolony. Zdobył tylko dwa punkty, a jego PGE Stal była o krok o wywiezienia z Małopolski co najmniej bonusa. - W biegu, w którym zostałem wykluczony dałem ciała. Szkoda ponieważ znalazłem przyzwoite ustawienia do walki, a później już nie dane mi było wyjechać na tor. Starałem się unikać błędów jeśli chodzi o dobranie odpowiednich przełożeń. Bałem się korekt - stwierdził.
Ostre starcie Mroczki i Barana w Derbach Południa. "Przeprosiłem go, a on drze japę"
Derbowe batalie niemal zawsze niosą ze sobą dodatkowy ładunek emocji, a zawodnicy mobilizują się podwójnie. Nie inaczej było w Tarnowie, gdzie w paru momentach kości aż trzeszczały.