Wynik z sezonu 2008 jest co najmniej do powtórzenia - rozmowa z Rafałem Dobruckim, zawodnikiem ZKŻ Zielona Góra

Rafał Dobrucki wraz z Mariuszem Zakrzewskim byli organizatorami niedzielnego miniturnieju żużlowego na lodzie, który odbył się w parku miejskim na placu imienia Tadeusza Kościuszki w Lesznie. Areną zmagań zawodników był zamarznięty staw. Jak przebieg tej imprezy ocenia jej główny inicjator? Na jakim etapie przygotowań do nowego sezonu znajduje się popularny "Rafi"? Na co, jego zdaniem stać zielonogórską drużynę w nowym sezonie?

Jarosław Handke: Co główny organizator ścigania żużlowców na lodzie w centrum Leszna może powiedzieć po udanym rozegraniu tego miniturnieju?

Rafał Dobrucki: Jestem współorganizatorem tej imprezy, zmontowaliśmy to wszystko wspólnie z Mariuszem Zakrzewskim. Wszystko się udało fantastycznie, atmosfera była świetna, publiczność dopisała. Myślę, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy dużo na tym zyska. Nie traktuję dzisiejszego ścigania jako formę przygotowań do nowego sezonu, ale jako ich uzupełnienie - owszem.

Na czym przede wszystkim polega różnica pomiędzy jazdą na lodzie oraz na klasycznym torze?

- Przede wszystkim różnica polega na szybkości, na lodzie jeździ się o wiele wolniej, prędkość tutaj jest naprawdę niewielka. Wiąże się z tym fakt, że jest to bezpieczniejsza forma ścigania się. Ważna jest kwestia wyczucia motocykla, widać to było w niedzielę chociażby na przykładzie Piotra Świderskiego czy Adama Skórnickiego, którzy regularnie startują w tego typu turniejach. Odjeżdżali oni zdecydowanie do przodu w stosunku do całej reszty, w tym mnie. Czuli się na lodzie bardzo dobrze, co dowodzi temu, że praktyka daje bardzo dużo. Jak było widać, sprawy związane z przygotowaniem się do startu i zorganizowania takich zawodów kosztują sporo pracy i czasu.

Czy w przyszłości planujesz także organizować tego typu imprezy?

- Jeżeli tylko pogoda pozwoli, to tak. Impreza się podobała i mam nadzieję, że przyniosła zamierzony skutek.

Czy nie rozważałeś zorganizowania podobnego turnieju w Zielonej Górze, a więc w miejscu, gdzie obecnie startujesz?

- Czyniliśmy takie starania i próbowaliśmy podjąć działania ku temu idące, ale są pewne problemy. Po pierwsze nie znam zbyt dobrze, że tak powiem "zagospodarowania" Zielonej Góry i trudno byłoby mi znaleźć takie miejsca. Próbowaliśmy zorganizować coś takiego na lodowisku. Można byłoby starać się o zrobienie takiego turnieju na stadionie, gdzie obecnie na murawie znajduje się właśnie to lodowisko, ale jest ono sztuczne mrożone, lód jest cienki i podejrzewam, że lód obciążenia maszyn żużlowych by nie wytrzymał. W związku z tym właściciele tego lodowiska się raczej na taki turniej nie godzą.

Prezes Dowhan przed sezonem 2009 zaufał ponownie tej samej grupie zawodników, między innymi tobie. Czy myślisz, że pozostawienie składu sprzed roku jest dobrą drogą do osiągnięcia sukcesu? Na pewno plusem będzie zgranie zespołu.

- Na pewno atmosfera w przeciągu całego sezonu była bardzo dobra i to trzeba jak najbardziej podkreślić. Myślę, że pozostawienie kadry zespołu na kolejny rok jest dobrą drogą. Skład był może nie bardzo dobry, ale na pewno dobry. W przeciągu całego sezonu wystarczył do zdobycia brązowego medalu, co było od wielu lat marzeniem zielonogórskich działaczy i mieszkańców całego miasta. Myślę, że to się spełniło i nie ma za bardzo sensu tego zmieniać. Mieliśmy w ubiegłym sezonie dużo kłopotów, uważam, że jeżeli wyciągnie się z tego wnioski i nie powtórzymy błędów sprzed roku, to wynik ze sezonu 2008 jest przynajmniej do powtórzenia.

Po zawodach z cyklu Mistrzostw Polski Par Klubowych w Grudziądzu przez dłuższy czas pauzowałeś, wiązało się to z odniesioną kontuzją. Czy obecnie odczuwasz jeszcze jej skutki?

- Nie, wszystko jest w porządku. Wiadomo, obojczyk jest złamany, cały czas znajduje się tam blacha ze śrubami. Cały sezon 2009 będę z tą blachą startował. Na razie w ogóle nie odczuwam tego, że ją mam w sobie. Do sezonu przygotowuję się normalnie, na chwilę obecną nic więcej na ten temat nie można powiedzieć. Mam nadzieję, że po rozpoczęciu rozgrywek będzie wszystko OK.

Przed bodajże trzema sezonami przeszedłeś operację wstawienia metalowych elementów usztywniających kręgosłup. Czy masz jeszcze jakieś "żelastwo" w plecach i czy odczuwasz w nich jakikolwiek ból?

- Nie, nie czuję już żadnego bólu. Dwa lata temu nastąpiło usunięcie tego "żelastwa".

Na koniec zapytam o to, jak zostałeś przyjęty przez zielonogórskich kibiców? Często mówi się bowiem o antagonizmach między fanami z Leszna, gdzie przecież mieszkasz oraz właśnie z Grodu Bachusa.

- Absolutnie nie odczułem żadnych negatywnych sygnałów ze strony kibiców w Zielonej Górze. Myślę, że fakt, iż nasz skład się nie zmieniał świadczy tylko o tym, że kibicom nasza jazda się podobała. Uważam, że niewielu było takich kibiców, którzy obstawiali przed sezonem 2008, że Zielona Góra znajdzie się w pierwszej czwórce, a już bardzo niewielu typowało, że nasz klub zdobędzie medal. Jest to na pewno mobilizujące i motywujące do dalszej pracy.

Czy w przyszłości chciałbyś powrócić do Unii Leszno?

- Myślę, że jest to jeszcze za daleka przyszłość, aby już teraz się nad tym zastanawiać.

Zapytam więc o to, jakie masz plany na tę niedaleką przyszłość. Jak będzie wyglądał sezon 2009 poza granicami kraju w twoim wykonaniu?

- Jeżeli chodzi o moje plany na starty w 2009 roku, to na pewno wystąpię w ligach: polskiej i szwedzkiej. Na 80% mogę powiedzieć, że zaprezentuję się także w Danii, być może sporadycznie pojawię się na torach w Rosji. Jest to jednak na tę chwilę dość odległy i niepewny temat. Poza tym odjadę wszystkie zawody, w jakich dane mi będzie wystartować w Polsce.

Źródło artykułu: