Gorzowianie zostają w elicie - PGE Stal Rzeszów vs. MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów (relacja)

PGE Stal Rzeszów wygrała ze Stalą Gorzów 50:40. W dwumeczu lepsi okazali się jednak podopieczni Stanisława Chomskiego, którzy tym samym utrzymali się w PGE Ekstralidze. Rzeszowianie pojadą w barażach.

Przed niedzielną kolejką aż cztery drużyny były zagrożone bezpośrednim spadkiem z PGE Ekstraligi. Wieczorem oczy wszystkich fanów "czarnego sportu" zwrócone były na dwa miasta na mapie Polski - Zieloną Górę i Rzeszów. To tam toczyły się ostateczne boje o zachowanie miejsca w elicie na przyszły sezon. W Zielonej Górze niespodzianki jednak nie było, bo Falubaz przez całe spotkanie pewnie prowadził z MRGARDEN GKM Grudziądz. Stało się jasne, że najbardziej utytułowany klub ostatnich lat utrzyma się w Ekstralidze, kosztem zespołu z Grudziądza. W Rzeszowie trwała więc rywalizacja o miejsca 6-7 w tabeli PGE Ekstraligi. Szóste oznaczało bezpieczne utrzymanie. Siódme udział w październikowych barażach z drugą drużyną Nice PLŻ.
[ad=rectangle]
Żeby rzeszowianie "wskoczyli" na szóstą pozycję w ligowej tabeli, potrzebowali zdobyć w niedzielnym spotkaniu aż 55 punktów. Wówczas wyprzedziliby swoich rywali z Gorzowa i to żółto-niebiescy wylądowaliby w barażach. - Dla mnie to jest bardzo realne rozwiązanie. Skoro z rywalizacji z Toruniem wyszliśmy z punktem bonusowym, to dlaczego mielibyśmy nie zrobić tego z Gorzowem. Pokazaliśmy też w ostatnim spotkaniu na własnym torze, że możemy wygrać nawet różnicą 32 punktów. Strata z Gorzowa też jest do odrobienia, jeśli oczywiście pojedziemy pełnym składem - mówił przed meczem Andrzej Łabudzki, prezes PGE Stali Rzeszów. W Gorzowie jednak nikt nie dopuszczał myśli, że Mistrz Polski może polec w stolicy Podkarpacia różnicą aż 20 "oczek".

Mecz rozpoczął się od sporych kontrowersji. W biegu pierwszym Greg Hancock i Niels Kristian Iversen niemal w tym samym momencie dotknęli taśmy startowej. Sędzia zapalił jednak żółte światełko, które oznaczało wykluczenie gorzowskiego Duńczyka. - Zrobiło się nerwowo z tym dotknięciem taśmy. Sami zawodnicy chyba wiedzą, kto ją dotknął. Pokłosie tego biegu, to był kolejny wyścig Iversena - stwierdził po meczu Stanisław Chomski, trener gorzowian. Po pierwszej, jakże emocjonującej serii startów rzeszowianie prowadzili tylko 13:11 i nic nie zapowiadało, że są w stanie odbić punkt bonusowy zeszłorocznym Mistrzom Polski. Tym bardziej, że z bardzo dobrej strony pokazał się Krzysztof Kasprzak, który wygrał swój wyścig, a także Bartosz Zmarzlik, który po pierwszej serii startów miał już na swoim koncie 5 punktów.

Podobnie jak w meczu sprzed dwóch tygodni z GKM-em Grudziądz, tak i teraz rzeszowianie zaczęli rozszyfrowywać swój tor dopiero w drugiej serii startów. Najpierw 5-1 dla miejscowych przywiozła rewelacyjna para Dawid Lampart - Kenni Larsen. Chwilę później swój wyścig dość niespodziewanie wygrał Artur Czaja, a trzeci linię mety minął Peter Kildemand. Z kolei w wyścigu siódmym triumfował Hancock, a Karol Baran przywiózł za swoimi plecami wicemistrza świata z ubiegłego sezonu Krzysztofa Kasprzaka. Na tablicy świetlnej pojawił się wynik 26-16. Oznaczało to, że gospodarze wykonali już 50% swojego planu. Do pełni szczęścia brakowało dorzucenia kolejnych dziesięciu "oczek" różnicy.

Stanisław Chomski nie chciał jednak na to pozwolić i już w kolejnym biegu zdecydował się posłać w bój Bartosza Zmarzlika, jako rezerwę taktyczną za bezbarwnego Linusa Sundstroema. Najlepszy młodzieżowiec w kraju wygrał wyścig, a drugi do mety dojechał Iversen. Przewaga miejscowych zamiast urosnąć - stopniała. Dość sensacyjny przebieg miała kolejna. Ze startu najlepiej wyszli rzeszowianie. Jednak Karol Baran zbyt bardzo poszerzył tor jazdy i zablokował tym samym Grega Hancocka. Baran dowiózł zwycięstwo do mety, ale Amerykanin nie był już w stanie nawiązać walki z parą gości. - Karol Baran pojechał troszeczkę za ostro. Ale bardzo szybko poszła uwaga i później Karol patrzył już w prawą stronę. Trzeba się szanować, bo to jest drużyna, a punkty bonusowe dla zawodników też są płatne - przyznał Janusz Ślączka, szkoleniowiec rzeszowskich Żurawi.

W dziesiątym wyścigu pod taśmą znowu ustawili się Lampart z Larsenem i znowu pokonali gorzowian 5:1. - To były mocne uderzenia, które ciężko jest później odrobić - mówił Chomski. Ale gorzowianie wcale nie musieli odrabiać strat, tylko nie mogli pozwolić, by ta powiększyła się. Dla przyjezdnych celem było powiem 36 punktów w całym meczu, które gwarantowało utrzymanie. I ten cel udało się zrealizować. W jedenastym wyścigu jako "taktyczna" pojechał Iversen. Duńczyk wygrał swój wyścig i nie pozwolił, by rzeszowianie powiększyli swoją przewagę. Kropkę nad "i" gorzowianie postawili w dwunastym wyścigu, który wygrali podwójnie. Stało się jasne, że choć mecz wygrają rzeszowianie, to nie uda im się odbić już bonusa. Ten pojechał do północnej stolicy Lubuskiego, bo gorzowianie w dwumeczu wygrali 95:85.

Bartosz Zmarzlik zdobył w Rzeszowie 16 punktów i walnie przyczynił się do utrzymania Stali Gorzów w Ekstralidze
Bartosz Zmarzlik zdobył w Rzeszowie 16 punktów i walnie przyczynił się do utrzymania Stali Gorzów w Ekstralidze

Być może niedzielny mecz miałby inny przebieg, gdyby na swoim poziomie pojechał Peter Kildemand. Rekonwalescent zdobył 7 punktów w pięciu startach. I choć jest to całkiem przyzwoity rezultat, to jednak brak indywidualnego zwycięstwa przy nazwisku lidera zespołu nieco razi. Ani jednego punktu nie zdobył natomiast Krystian Rempała , który przed tygodniem był obok Hancocka najlepszym zawodnikiem Żurawi podczas derbowegostarcia w Tarnowie. - Nie wiem co się stało. Nie udało nam się znaleźć nic szybkiego. A próbowaliśmy różnych motocykli - mówił po meczu 17-latek. Na wielkie słowa uznania zasługuje natomiast druga linia Żurawi. Larsen, Lampart i Baran zdobyli łącznie aż 30 punktów!

O ile rzeszowianie w październiku wybiorą się w Polskę (albo na Łotwę) na mecz barażowy, o tyle gorzowianie zakończyli już tegoroczny sezon i przez najbliższe pół roku mogą myśleć o następnym. W drużynie Mistrza Polski tak w niedzielę, jak i przez cały rok liderem był Bartosz Zmarzlik. Młodzieżowiec zdobył przy Hetmańskiej aż 16 punktów. Z niezłej strony zaprezentował się Iversen, a błysnął Tomasz Gapiński. Pozostali zawodnicy gości wyraźnie odstawali. Usprawiedliwiać można jedynie Mateja Zagara. Słoweniec przyjechał bowiem do Rzeszowa mocno obolały, a przez cały sezon był pewnym punktem drużyny.
[event_poll=34862]

PGE Stal Rzeszów - 50
9.
Greg Hancock - 8+1 (3,3,d,2*)
10.
Karol Baran - 8+1 (1,1,3,2,1*)
11.
Dawid Lampart - 10 (3,3,3,1,0)
12.
Kenni Larsen - 12+3 (2*,2*,2*,3,3)
13.
Peter Kildemand - 7+1 (2,1,1,1*,2)
14.
Artur Czaja - 5 (2,3,0)
15.
Krystian Rempała - 0 (0,0,0,)

MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów - 40
1.
Niels Kristian Iversen - 9+3 (t,1,2*,3,2*,1*)
2.
Linus Sundstroem - 0 (0,0,-,-,-)
3.
Matej Zagar - 2 (1,0,1,0)
4.
Tomasz Gapiński - 7 (0,2,2,1,0,2)
5.
Krzysztof Kasprzak - 4 (3,0,1,d,-)
6.
Bartosz Zmarzlik - 16 (2,3,2,3,3,3)
7.
Adrian Cyfer - 2 (1,1,0)

Bieg po biegu:
1.
(66,83) Hancock, Zmarzlik, Baran, Sundstroem (Iversen - t) 4:2
2.
(67,27) Zmarzlik, Czaja, Cyfer, Rempała 2:4 (6:6)
3.
(66,84) Lampart, Larsen, Zagar, Gapiński 5:1 (11:7)
4.
(67,52) Kasprzak, Kildemand, Cyfer, Rempała 2:4 (13:11)
5.
(67,55) Lampart, Larsen, Iversen, Sundstroem 5:1 (18:12)
6.
(67,27) Czaja, Gapiński, Kildemand, Zagar 4:2 (22:14)
7. (65,29)
Hancock, Zmarzlik, Baran, Kasprzak 4:2 (26:16)
8.
(66,32) Zmarzlik, Iversen, Kildemand, Rempała 1:5 (27:21)
9.
(66,79) Baran, Gapiński, Zagar, Hancock (d/4) 3:3 (30:24)
10.
(67,17) Lampart, Larsen, Kasprzak, Cyfer 5:1 (35:25)
11.
(66,31) Iversen, Baran, Kildemand, Zagar 3:3 (38:28)
12.
(66,53) Zmarzlik, Iversen, Lampart, Czaja 1:5 (39:33)
13.
(65,94) Larsen, Hancock, Gapiński, Kasprzak (d/4) 5:1 (44:34)
14.
(66,83) Zmarzlik, Kildemand, Baran, Gapiński 3:3 (47:37)
15.
(67,03) Larsen, Gapiński, Iversen, Lampart 3:3 (50:40)

Sędziował: Leszek Demski
Komisarz toru: Robert Sawina
Zestaw: II
NCD: 65,29 - Greg Hancock (VII)

Źródło artykułu: