Kocham żużel i chciałbym się ścigać codziennie - rozmowa z Dawidem Lampartem, zawodnikiem PGE Stali Rzeszów

Druga część sezonu zasadniczego jest bardzo udana dla zawodnika PGE Stali Rzeszów, Dawida Lamparta. - To dzięki startom w lidze duńskiej i świetnej pracy moich mechaników - tłumaczy.

Mateusz Kędzierski: Zaliczyłeś znakomity początek spotkania przeciwko gorzowskiej Stali. Pierwsze trzy wyścigi wygrałeś w świetnym stylu i ostatecznie zdobyłeś 10 punktów. Jak oceniasz swoją jazdę?

Dawid Lampart: Trochę zawaliliśmy końcówkę meczu, bo poszliśmy w złą stronę z ustawieniami i już nie byłem taki szybki, jak na początku. Chcieliśmy dobrze, ale wyszło troszkę gorzej. Muszę przyznać, że Kenni (Larsen) zrobił super robotę (wywalczył komplet punktów - dop. red.). Dobrze, że się uzupełniamy – jak jeden z nas zawali wyścig, to z kolei drugi jedzie lepiej. Łatwo z gorzowianami nie było. Szkoda dwóch ostatnich biegów, bo w nich także chciałem się pokazać z dobrej strony. Dobrze, że wygraliśmy ten mecz.
[ad=rectangle]
Troszeczkę krwi napsuli wam Bartosz Zmarzlik i Niels Kristian Iversen. Byli niesamowicie szybcy i za sprawą rezerw, obaj na torze pojawiali się po sześć razy.

- Bartek lata w tym sezonie. Wszędzie gdzie startuje, robi świetny wynik. Bardzo dobrze, że jest taki zawodnik jak Bartek. Warto zaznaczyć, że to jest jeszcze junior, ale wykonuje znakomitą robotę dla swojej drużyny. My patrzymy jednak na siebie. Nie zawsze można robić komplety. Myślę, że 10 punktów w meczu ekstraligowym to nie jest zły wynik, tym bardziej, że mecz jest wygrany. Nie jest źle.

[b]

Końcówka sezonu jest niezwykle udana w twoim wykonaniu. Z czego wynika twoja dobra dyspozycja w ostatnich spotkaniach ligowych?
[/b]

- Świetną robotę wykonują moi mechanicy. Grzesiek Rempała czuwa nad sprzętem i wie do kogo wysłać silniki. On sam ma też wiele fajnych pomysłów i tak naprawdę poza końcówką, przez cały sezon szukaliśmy optymalnych ustawień. Bardzo dużo dała mi również jazda w lidze duńskiej. W przyszłym roku zamierzam szukać startów za granicą.

Jaki kierunek obierzesz? Liga szwedzka czy angielska?

- Jak powiedziałem osobom, które będą szukać dla mnie startów za granicą, nie ma znaczenia, gdzie będę jeździł, tylko żebym jeździł. Tu nawet nie chodzi o pieniądze, bo jazda za granicą jest korzystniejsza niż treningi. Te starty przygotują mnie do meczów w lidze polskiej, a to będzie moim priorytetem.

Znakomicie wychodzisz spod taśmy. Czy jakoś specjalnie trenujesz ten moment startowy?

- To chyba zasługa moich rodziców, bo mój młodszy brat, który zaczyna jeździć na żużlu, ma tą samą wrodzoną wadę (śmiech).

Chyba zaletę!

- Tak jest. To chyba jest w genach. Dużo dały mi również zimowej zajęcia z psychologiem sportowym i ćwiczyliśmy ten element startu.
 
Czy w zimie korzystałeś z metody Biofeedback, czy może używałeś innych taktyk przygotowawczych?

- To, w jaki sposób się przygotowywałem, zostawię dla siebie. Dalej robimy swoje, żeby było jeszcze lepiej.

[b]

W październiku czekają was baraże o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Wychodzi na to, że będziesz musiał odwołać swoje wakacje w Stanach Zjednoczonych, o których wspominałeś mi nie tak dawno.
[/b]

- Cóż. Wyszło, jak wyszło. Jak widać po moim występie przeciwko Stali Gorzów, starałem się żeby tych baraży uniknąć. Wyjazd będę musiał odwołać, ale zima jest długa i na pewno coś wymyślę i gdzieś pojadę.

Czy jesteś już trochę zmęczony tym sezonem?

- Nie. Ja mógłbym jeździć siedem razy w tygodniu. Dla mnie częsta jazda to nie problem. Cały czas trenuję i przygotowuję się do meczów ligowych. To nie jest tak, że z końcem lutego kończymy zimowe przygotowania i przez cały sezon nic nie robimy. Tak jak mówię, dla mnie żużel nie jest męczący. Ja to kocham i chciałbym się ścigać codziennie.

Skoro nie wypalą wakacje w Stanach Zjednoczonych, to może wybierzesz się do Argentyny? W zimie Jakub Jamróg połączył wakacje z udziałem w Indywidualnych Mistrzostwach tego kraju i sobie to chwalił.

- Przed rokiem otrzymałem zaproszenie na udział w tym turnieju, ale odmówiłem. Podróż do Argentyny jest zbyt długa i męcząca. Wolę przygotować się do sezonu w Polsce i dopilnować różne sprawy. Po tegorocznych startach zapewne będę ścigał się na crossie. Argentyna odpada, ale może wybiorę się do Australii. Jeśli tylko dostanę zaproszenie, to na pewno skorzystam.

Źródło: PGE Ekstraliga/x-news

Źródło artykułu: