Prognozy pogody od kilku dni przewidywały w niedzielę w Częstochowie opady deszczu, w związku z czym spotkanie otrzymało status zagrożonego. Standardową procedurą, którą w takich przypadkach wykonuje dzień przed zawodami komisarz toru (a był nim Robert Sawina), jest przygotowanie nawierzchni na spodziewane opady. Te, zgodnie z oczekiwaniami, pojawiły się, jednak zdaniem Pawła Barana, spotkanie półfinałowe mogło dojść do skutku, gdyby tor został wcześniej przygotowany w inny sposób.
- Odnośnie przygotowania toru nie chciałbym się wypowiadać. Od soboty w Częstochowie był komisarz, który zrobił co mógł. Wydaje mi się jednak, że gdyby tor był zrobiony w myśl statusu meczu zagrożonego, to nie zachowałby się po opadach tak, jak miało to miejsce po pierwszym biegu. Po co zatem przyznawać spotkaniu status zagrożonego i ściągać wcześniej komisarza, skoro tor wygląda w ten sposób? - pyta retorycznie trener Unii Tarnów.
W niedzielę udało się rozegrać jedynie sześć wyścigów, po których sędzia Krzysztof Meyze podjął decyzję o przerwaniu i odwołaniu spotkania. Goście zapowiadają jednak, że pierwsze wnioski z jazdy na częstochowskim torze już wyciągnęli. - Próba toru mniej więcej pokazała nam, jakich warunków możemy się spodziewać. Wtedy jeszcze nie padało tak bardzo, więc można powiedzieć, że mini trening mamy już w Częstochowie zrobiony. Co do samego rozpoczęcia spotkania, to nie mieliśmy wątpliwości, czy powinniśmy jechać. Mieliśmy odprawę przed próbą toru, a wtedy jeszcze nie padało. Sędzia powiedział, że póki będzie padało to próby nie rozpoczniemy, ale pięć minut przed godziną 16 deszcz ustał. Normalnie więc szykowaliśmy się do pierwszego biegu - dodał Baran.
Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego meczu półfinałowego pojawiały się głosy, że Betard Sparta Wrocław postara się przygotować w Częstochowie tor w taki sposób, aby jak najbardziej przypominał on ten z Wrocławia, który był wielkim atutem podopiecznych Piotra Barona. - Tor był rzeczywiście trochę podobny do wrocławskiego, ale tak daleko idących wniosków nie wysuwałbym, bo jak mecz się rozpoczął, to deszcz już padał. Na torze była maź, co pokazuje przykład Artura Mroczki. Kiedy wysunął się nieco szerzej, to został momentalnie przyhamowany przez szprycę - ocenił.
Powtórka meczu odbędzie się w najbliższy czwartek o godz. 19.30. Taki termin nie powinien jednak przeszkodzić tarnowianom w odpowiednim przygotowaniu się do spotkania rewanżowego. - Można powiedzieć, że chłopaki objadą mecz i zachowają kontakt z motocyklem. Później po prostu zorganizujemy u nas trening na takim torze, na jakim chcemy pojechać w niedzielę - zakończył trener Unii Tarnów.
#Baronout
A co Czytaj całość