Kontrowersje wokół żółtych i czerwonych kartek. Czy należy cofać kary?

Kacper Gomólski uważa, że otrzymał niesłuszną czerwoną kartkę i w związku z tym postanowił złożyć odwołanie. Czy w tego typu sytuacjach wnioski zawodników powinny być rozpatrywane?

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Kacper Gomólski został ukarany czerwoną kartką za atak na Piotra Pawlickego. Ta sytuacja z meczu pomiędzy KS Toruń a Fogo Unią Leszno wzbudziła bardzo wiele kontrowersji. Wątpliwości nie miał nasz ekspert Sławomir Kryjom, który stwierdził, że w postawie "Gingera" nie było premedytacji ani złośliwości. Podobne odczucia ma sam zawodnik, który postanowił złożyć odwołanie od decyzji arbitra. - Nie stało się dobrze, że to spotkało akurat Kacpra i za taki atak. To nie była sytuacja, którą nawet określa regulamin. Źle to wszystko się potoczyło. Mam nadzieję, że sędziowie nie będą przyznawać czerwonych kartek w związku z tym, że jest takie zapotrzebowanie. Dobrze, że chcemy eliminować chamską jazdę, ale poczekajmy z tym aż zawodnicy rzeczywiście zaczną się jej dopuszczać. Fala krytyki podziałała na żużlowców, część z nich zmieniła swoją postawę. Profilaktyka może przynieść efekty - mówi w rozmowie z naszym serwisem Krzysztof Cegielski.

Żużlowiec KS Toruń złożył odwołanie, ale nie ma wielkich szans na zmianę decyzji arbitra. Problem polega bowiem na tym, że przepisy sportu żużlowego nie dają podstawy do złożenia odwołania przy tego typu decyzjach. - Wiem, że wiele ocen jest niesprawiedliwych, ale to jednak sędziowie powinni ponosić odpowiedzialność. Jeśli doprowadzimy do tego, że ktoś będzie mógł anulować ich decyzje, to nie wiem, czy to nie będzie gorsze od obecnego stanu. Środowisko często mówi, że arbitrzy popełniają błędy? Ale co to tak właściwie znaczy? Możemy doprowadzić do jeszcze większych kontrowersji. Nie jestem przekonany, żeby iść w tym kierunku. Sędziowie się czasami mylą, to się zdarza w każdej dyscyplinie. Nie unikniemy tego. Musielibyśmy w ich miejsce postawić roboty, które będą szybko i słusznie analizować sytuacje torowe - przekonuje "Cegła".

Nasz ekspert nie ma jednak wątpliwości, że problemem sportu żużlowego jest brak jasnej wykładni w sędziowaniu. W jego ocenie, w tej kwestii potrzebne są zmiany. - Wracamy znowu do tej samej dyskusji. Wiem, że trudno jest ocenić precyzyjnie każdą sytuację na torze. Jestem jednak przekonany, że spokojnie moglibyśmy stworzyć "pakiet" ataków, które nadają się na żółtą i czerwoną kartkę, bo takie się czasami powtarzają. To może określić. Rozmowa na ten temat powinna się zresztą odbyć w gronie sędziów i w ten sposób powstałaby pewna wykładnia. W ten sposób mielibyśmy pewność, że w niektórych przypadkach zawsze zapadnie ta sama decyzja. Doskonale wiedzieliby wtedy o tym też żużlowcy. W piłce nożnej tak to działa. Każdy wie, że nie należy atakować z tyłu na nogi. W żużlu jest wiele różnych interpretacji. Dotyczy to między innymi wjeżdżania komuś w przednie koło na wejściu w łuk. To powinno wiązać się z konkretną karą. Tymczasem raz wyklucza się tego, który atakuje, a innym razem tego, który jest atakowany. Słynne są też "wstrzelone" starty. Raz są dopuszczane, a raz nie. Raz mamy ostrzeżenia, a później wykluczenia, a następnym razem ich nie ma - dodaje na zakończenie Cegielski.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy uważasz, że cofanie zółtych i czerwonych kartek w niektórych przypadkach byłoby dobrym pomysłem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×