Nie od dziś wiadomo, że w takich turniejach jak Grand Prix Challenge nie można sobie pozwolić na zero w wyścigu. Peter Kildemand w jednym ze swoich biegów przyjechał jednak na końcu stawki. By walczyć w dodatkowej gonitwie zabrakło mu dwóch "oczek". Ostatecznie zawodnik PGE Stali uplasował się w zawodach na piątym miejscu.
- Zaliczyłem jedno zero i to przekreśliło moje szanse na awans. Szczerze mówiąc, czułem prędkość w swoich motocyklach, ale problem polegał na tym, że na torze w Rybniku nie dało się wyprzedzać. Za każdym razem, gdy udało mi się dobrze wyjechać z zewnętrznego pola, to zawodnicy, którzy jechali po wewnętrznej, wypuszczali się bardzo szeroko i wywozili mnie pod samą bandę. Oczywiście taki jest ten sport. Teraz muszę dać z siebie wszystko w pozostałych rundach cyklu - tłumaczy Peter Kildemand.
W tegorocznym cyklu Grand Prix "Pająk" plasuje się na 11. miejscu i do ósmego Michaela Jepsena Jensena traci 18 punktów. Duńczyk liczy, że zdoła przegonić swoich rywali w klasyfikacji generalnej turnieju i znajdzie się w czołowej ósemce, gwarantującej stałe miejsce w przyszłorocznym czempionacie. - W Rybniku z wewnętrznych pól zdobyłem znacznie więcej punktów. Jednak do awansu trochę zabrakło. Jestem niezwykle zawiedziony, ale nie mogę się załamywać. Przede mną jeszcze cztery rundy w cyklu Grand Prix. Zrobię wszystko, by zdobyć w nich sporo punktów. Już w najbliższych zawodach spróbuję zbliżyć się do czołowej ósemki - deklaruje.
- Moim głównym celem na ten sezon było uzyskanie awansu do Grand Prix 2016 poprzez Challenge w Rybniku. Niestety nie udało mi się tego dokonać. Chciałbym zatem osiągnąć swój drugi cel - awansować do czołowej ósemki i zagwarantować sobie starty w Grand Prix na kolejny rok. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko, ale dam z siebie wszystko - kończy reprezentant Danii.
Mateusz Kędzierski
Trwa sprzedaż biletów na finał SEC w Ostrowie Wlkp. - KLIKNIJ TUTAJ i przejdź na stronę sprzedażową!