Fogo Unia liczy na poprawę drugiej linii. "Sami liderzy to za mało"

Podczas rewanżowego meczu Fogo Unii z KS Toruń najwięcej do udowodnienia będą mieli Grzegorz Zengota i Przemysław Pawlicki. Traf chciał, że obaj zanotowali w ubiegłą niedzielę największą wpadkę w tym sezonie.

O feralnym meczu na MotoArenie leszczynianie będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Starszy z braci Pawlickich został wycofany po dwóch biegach, w których nie zdobył ani jednego punktu, natomiast Grzegorz Zengota uzbierał w pięciu startach trzy "oczka" i bonus. Postawa tych zawodników jest tym większym rozczarowaniem, że kilka tygodni wcześniej, gdy Fogo Unia wygrywała w Toruniu, zdobyli łącznie jedenaście "oczek".

Menedżer Adam Skórnicki ma co prawda w odwodzie kapitana - Tobiasza Musielaka, ale zarówno "Zengi", jak i Przemysław Pawlicki utrzymają miejsce w składzie. - Torunianie zaskoczyli Unię torem, a duże problemy mieli zwłaszcza ci dwaj zawodnicy - zauważył ekspert naszego portalu, Sławomir Kryjom. - Przemek w pierwszym swoim biegu był kompletnie niedopasowany, natomiast w drugim doszło do kontrowersyjnego wykluczenia. Jednym słowem ten mecz od początku nie układał się dla niego szczęśliwie, a później Adam Skórnicki zdecydował się na korzystanie z rezerw - dodał.

Więcej szans na MotoArenie otrzymał w niedzielę Grzegorz Zengota, ale on także nie dał większego wsparcia swojej drużynie. Żałować może zwłaszcza czternastego wyścigu, w którym przyjechał na czwartej pozycji. - Szło mi nieco pod górkę. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, by być szybszym. Po nieudanych biegach szukałem i zmieniałem, ale nie do końca mi to wyszło - mówił po zakończeniu spotkania.

Leszczynianie mają jednak podstawy, by sądzić, że na MotoArenie doszło jedynie do wypadku przy pracy. W ostatnim meczu rundy zasadniczej przeciwko Betardowi Sparcie Wrocław Zengota uzyskał najlepszy wynik w tym sezonie, zdobywając trzynaście punktów. Niewiele gorzej spisał się także starszy z braci Pawlickich (10+1).

Sławomir Kryjom zgadza się z tym, że w kontekście rewanżu postawa drugiej linii może okazać się kluczowa. - Wydaje mi się, że liderzy, w osobach Nickiego Pedersena, Emila Sajfutdinowa i Piotra Pawlickiego ten zespół pociągną. By awansować, Unia potrzebuje jednak dobrej postawy całej drużyny. Jeśli od pierwszych biegów zacznie odrabiać straty i pojedzie dobrze zespołowo, będzie miała spore szanse na awans do finału - zaznaczył ekspert naszego portalu.

Trwa sprzedaż biletów na finał SEC w Ostrowie Wlkp. - KLIKNIJ TUTAJ i przejdź na stronę sprzedażową!

Komentarze (15)
leśny władek
11.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
byłem na stadionie kilka razy i nie wierze własnym oczom, cały czas zasuwaja po nim super cieżkie walce i ubijaja tor na totalny beton. 
avatar
Black Cat
11.09.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dla mnie Przemek Pawlicki to 1 linia, że "daje czasem ciała" przyklejono mu łatkę 2 linii...Przed sezonem każdy miał być i mógł być liderem tej drużyny ! Zengi to cały Zengi, niby poprawa bardz Czytaj całość
avatar
SaGaT
11.09.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
No coz. Druga linia dala ciala -fakt. No ale w Toruniu Doyla nawet nie bylo mozna tak powiedziec.. Hmm prawda jest taka 8 pkt to duzo ale zarazem malo. Jak Leszno odbali -Smyk tez potrafi- to " Czytaj całość
avatar
tomas68
11.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Paplanie dla paplania a w finale i tak pojedzie Leszno z baronem. 
avatar
barabasz
11.09.2015
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Osiem punktów do odrobienia to mało i dużo? Liderzy Unii to chyba tylko Emil i Piter Niki ostatnio jedzie słabo. Własny tor powinien być robiony pod Unię tak jak zrobiły to Anioły, ale wynik bę Czytaj całość