Młodzieżowiec Betardu Sparty cieszył się na myśl, że pierwszy półfinał PGE Ekstraligi odbędzie się właśnie pod Jasną Górą. - To tu się wychowałem i można powiedzieć, że na play-offy wrócę po prostu do domu - przyznawał sam Maksym Drabik. Jego postawa w niedzielnym, przerwanym spotkaniu z tarnowską Unią potwierdza, że czuje się na częstochowskim owalu jak ryba w wodzie. Po dwóch biegach miał bowiem w swoim dorobku sześć punktów.
Tarnowianie przyznają, że znakomicie spisujący się młodzieżowiec rywali jest dla nich problemem. - Myślę, że nawet w przypadku, gdy Maks startowałby pod numerem dziewiątym czy trzynastym, i tak robiłby te same punkty. Jak pokazał ten przerwany mecz w Częstochowie, problem mieli z nim nie tylko nasi juniorzy. Najpierw wygrał bieg młodzieżowy, a później w piątej gonitwie potrafił pokonać nawet Janusza Kołodzieja - zaznacza Paweł Baran.
Trener tarnowian przyznaje, że kluczowe w kontekście pierwszego meczu ze Spartą będzie wygrywanie startów. Właśnie w ten sposób można pokonać dobrze spasowanego z nawierzchnią Drabika. - Maksym potrafi nawet wygrywać z seniorami, więc nasi młodzieżowcy są w pewien sposób usprawiedliwieni. Nie oznacza to jednak, że nie mogą zrobić dobrego wyniku. Maksa można pokonać wygrywając start, jak w niedzielę zrobił to Ernest Koza. Niestety bieg został przerwany i w powtórce to Drabik wyszedł lepiej spod taśmy. Zobaczymy jak będzie w czwartek, ale naszych juniorów stać na to, by być przywieźć parę cennych punktów - zapewnia trener tarnowskiej Unii.
Tarnowianie znajdą sposób na Maksyma Drabika? "Trzeba wygrać start"
Chcąc myśleć o dobrym wyniku w Częstochowie, tarnowska Unia powinna znaleźć sposób na Maksyma Drabika. - Jest niezwykle szybki. W pierwszym, przerwanym meczu potrafił pokonać nawet Janusza Kołodzieja - zauważa Paweł Baran.