Po niedzielnym spotkaniu, które nie doszło do skutku, przez co arbiter Grzegorz Sokołowski przyznał Polonii walkowera, kierownictwo lubelskiej ekipy odwołało się od jego decyzji. W czwartkowym komunikacie żużlowa centrala przyznała jednak rację sędziemu.
- Możemy jeszcze odwołać się do trybunału, będziemy rozważać taką ewentualność, ale nie mamy zbyt dużych szans na pomyślne dla nas rozstrzygnięcie. Niestety sędzia tłumaczył swoją decyzję tym, że mogliśmy wcześniej przygotować tor. To nieprawda. Na stadionie trener był już od 07:30 i chwilę później zadzwonił do mnie. Uważał, że po nocnych opadach z taką nawierzchnią nic się nie da zrobić. O 10:00 wciąż była taka breja, że możliwości prac były bardzo ograniczone. Próbowaliśmy szynować tor, ale w miejscach położonych niżej, tam, gdzie spłynęła woda, nie dało się wjechać ciągnikiem. Sędzia tłumaczył, że robiliśmy coś za późno, ale jeszcze o 14:00 ciągnik zapadał się w niektórych miejscach w błoto. Tego toru nie dało się przygotować - tłumaczy Zając.
Jako, że walkower oznacza wygraną Polonii z KMŻ Motorem w pierwszym spotkaniu w stosunku 40:0, lublinianie mają już tylko teoretyczne szanse na zwycięstwo w dwumeczu i awans do finału. Patrząc po awizowanych zestawieniach na rewanżowe starcie, lublinianie do Piły najprawdopodobniej pojadą w okrojonym składzie, ale mimo to prezes KMŻ zapewnia, że zespół znad Bystrzycy nie będzie w niedzielę tylko dostarczycielem łatwych punktów.
- Zawodnicy, którzy pojadą do Piły podejmą walkę. Cały czas rozmawiamy jeszcze z Alesem Drymlem i ustalamy, czy Czech weźmie udział w tych zawodach. To będzie dla nas ostatni mecz w sezonie, a o tym, co będzie dalej ciężko coś obecnie powiedzieć. W tym momencie perspektywy nie są zbyt dobre. Sam natomiast muszę dać sobie chwilę odpoczynku, bo cała ta sytuacja sprawiła, że nie czuję się dobrze - wyjaśnia sternik KMŻ Motoru.
Trwa sprzedaż biletów na finał SEC w Ostrowie Wlkp. - KLIKNIJ TUTAJ i przejdź na stronę sprzedażową!
.
tylko nie rozumiem dlaczego P. Zając dodaje, że Czytaj całość