"Sasza. Przykre, nieodpowiedzialne, żałosne! Życzę udanego powrotu i długich wakacji na Ukrainie lub w Rosji!" - napisał na Twitterze Robert Dowhan, gdy tylko dowiedział się o przewinieniu Aleksandra Łoktajewa.
Klub, zgodnie z zapowiedzią senatora nie okazał wsparcia swojemu zawodnikowi. Zeznając przed komisją dyscyplinarną PZM, która orzekała o jego karze, Łoktajew miał przyznać, że SPAR Falubaz nie zapłacił mu za część meczów w tym sezonie. Klub uargumentował to faktem, że nic mu nie zalega, gdyż po wykryciu niedozwolonych środków nałożył na niego surową karę. Zabrano w ten sposób pieniądze, które miał otrzymać za punkty na torze.
SPAR Falubaz Zielona Góra i Aleksandr Łoktajew to na tę chwilę temat definitywnie zamknięty. - Zawodnik tłumaczył w czasie rozmowy przed komisją, że jest w Polsce sam, bez rodziny, nie mając w zasadzie żadnego wsparcia. To młody, 21-letni chłopak i nie chcieliśmy dodatkowo go pogrążać wyższym niż rocznym wyrokiem. Tym bardziej, że znaleźliśmy przesłanki łagodzące - przyznał mecenas Łukasz Szmit z Głównej Komisji Sportu Żużlowego.
Łoktajew wróci prawdopodobnie w rodzinne strony, gdzie będzie cierpliwie oczekiwać na zakończenie okresu zawieszenia. Możliwe, że do startów w Polsce wróci jeszcze w sierpniu przyszłego roku. Trudno jednak oczekiwać, by jego ponownym pracodawcą był SPAR Falubaz Zielona Góra.
SPAR Falubaz nie pomógł Aleksandrowi Łoktajewowi
Zawieszenie Aleksandra Łoktajewa wygaśnie w lipcu 2016 roku, ale w zasadzie przesądzone jest to, że nie wróci on do SPAR Falubazu. Rosyjski zawodnik ma żal do zielonogórzan za złe potraktowanie, gdy przyłapano go na zażyciu marihuany.
Gdyby Dudek był ukraińcem...
Też potraktowałby go pan jak śmiecia...