Powiem szczerze, że nie zazdroszczę trenerowi - rozmowa z Joanną Skrzydlewską, honorowym prezesem Orła Łódź

Dla Joanny Skrzydlewskiej nadchodzący sezon będzie kolejnym, w którym pełnić będzie funkcję honorowego prezesa Orła Łódź. W rozmowie przeprowadzonej po konferencji prasowej opowiedziała między innymi jak przebiegało podpisywanie kontraktów, kto będzie nieformalnym kapitanem drużyny i dlaczego nie zazdrości trenerowi, który poprowadzi drużynę Orła.

Magdalena Skorupska: Cel na nadchodzący sezon, w porównaniu z poprzednim, pozostaje bez zmian?

Joanna Skrzydlewska: Awans. Chyba każda drużyna marzy o awansie, więc ja mówię szczerze, otwarcie, że liczymy na awans w tym roku.

Te wszystkie kontuzje i problemy z zeszłego roku nie zniechęciły?

- Nie. Chyba każda drużyna ma taki moment w swojej historii, że przychodzą gorsze sezony a na to, że tak jest ma wpływ kontuzja jednego czy nawet kilku zawodników. U nas niestety rok 2008 był raczej pechowy jeżeli chodzi o kontuzje i nasi czołowi zawodnicy często w tych meczach na najwyższym poziomie nie mogli startować, stąd rezultaty były często dla nas przykre, czyli porażki, a nie zwycięstwa, na które liczyliśmy na początku sezonu. W tym sezonie myślę, że mamy skład, który daje nam predyspozycje do myślenia o tym, aby awansować do pierwszej ligi. Ale tak jak już wielokrotnie było powiedziane – nazwiska nie jadą. Dopiero pierwszy mecz pokaże jak zawodnicy są przygotowani, jakim sprzętem dysponują, w jakiej są kondycji i na co nas stać. Myślę, że dopiero po piątym kwietnia, po pierwszym meczu będziemy mogli powiedzieć czy jesteśmy w czołówce z tym składem i z tym co reprezentujemy, czy nie. Na pewno robimy wszystko, aby mieć tylko i wyłącznie zwycięstwa po naszej stronie, ale czas pokaże.

Ciężko było zatrzymać tych czołowych zawodników?

- Nie, bardzo łatwo. Aż mnie to zaskoczyło, bo myślałam, że rozmowy będą zdecydowanie trudniejsze. Najłatwiej negocjowało się z tymi, którzy mieli już wcześniej podpisane kontrakty. Na przykład z Freddiem Erikssonem to była czysta formalność. Z innymi, którzy tu jeździli tak samo. Powiem szczerze, że nie było żadnych problemów z podpisaniem umów z nimi. Oni sami już po zakończeniu sezonu powiedzieli, że chcą jeździć w naszym klubie nawet nie szukając już innych. Ubolewam trochę nad odejściem Maxa Dilgera. Dla nas nie do końca jest zrozumiały główny powód jego decyzji. Myślę, że może odległość, bo będzie miał trochę bliżej do Opola niż do Łodzi. Życzę mu w Opolu jak najlepiej i aby miał tam szanse rozwijać swoje umiejętności. Na pewno szkoda nam tego zawodnika, ale staraliśmy się podpisać z nim kontrakt. Niestety wybrał ofertę z Opola. Takie jego prawo.

Odszedł Dilger, Marcin Liberski przestał być juniorem i sytuacja z młodzieżowcami w Łodzi znów jest nieciekawa.

- To regulamin jest taki, że mamy nadzieję obcokrajowcy będą stawali na wysokości zadania. Jeżeli ten regulamin zostanie zatwierdzony w takiej formie, w jakiej jest teraz, to Polacy będą jeszcze mniej jeździć niż do tej pory. To będzie zimna kalkulacja punktowa, a nie chęć dania komuś szansy na rozwój i podnoszenie umiejętności. Dlatego też my stawialiśmy w tym roku bardziej na juniorów obcokrajowców wiedząc, że takie rzeczy są w regulaminie. Ja mam nadzieję, że dobrze zaprezentuje się Słoweniec, nasz nowy nabytek, który tak naprawdę w Krośnie nie jeździł, tylko jeden mecz jak dobrze pamiętam. Jeśli chodzi o Simona Gustafssona, to myślę, że pod opieką taty rozwija się całkiem nieźle i mam nadzieję, że zaprezentuje tutaj dobry poziom. On chce pokazać się w polskiej lidze jak najlepiej. Tak, aby później jeździć w wyższych ligach. Jeżeli chodzi o Marcina Liberskiego, to szkoda, że już nie jest juniorem, ponieważ jeździł bardzo dobrze, prezentował dobrą formę przez cały sezon. Teraz wie, na jaką głęboką wodę wszedł. My go w żaden sposób na siłę w klubie nie zatrzymywaliśmy, miał wolną drogę. Wiedział co go tutaj czeka, jacy zawodnicy będą jeździć w tym klubie. Sam wybrał, że chce tutaj pozostać. Zdaje sobie sprawę, że ta poprzeczka w jego przypadku jest podniesiona przynajmniej o dwa stopnie wyżej niż jest to zazwyczaj podczas przejścia z juniora na seniora. Chciał stawić temu czoła, uważa, że podoła. My z naszej strony będziemy mu dawać szanse na start, jeżeli jego poziom będzie zadowalający i on sam będzie czuł się na siłach. Mam nadzieję, że tak będzie.

A co z trenerem? Wiadomo, że ciężko jest pozyskać dobrego szkoleniowca do drużyny z drugiej ligi.

- Tak, dobrzy trenerzy trenują w ekstralidze a nie w drugiej. Jakby spojrzeć na te nazwiska, to są to osobowości, indywidualiści. Powiem szczerze, że nie zazdroszczę trenerowi, bo myślę, że taką stajnię okiełznać nie będzie mu łatwo. Miałam okazję z każdym z tych zawodników porozmawiać i każdy zna swoją wartość. Myślę, że przy wystawianiu składu będą ciężkie rozmowy dlaczego ma jechać ten a nie tamten. Jesteśmy po wstępnych rozmowach, natomiast na prośbę drugiej strony nie chcemy ujawniać nazwisk. Mamy nadzieję, że sfinalizujemy je szczęśliwie i trener będzie dla zawodników kimś, do kogo będą mieli szacunek, bo chyba na tym nam najbardziej zależy. Z którego zdaniem będą się liczyć, a nie tylko kimś, kto będzie mówił w jakim składzie drużyna ma wystąpić. W końcu trener, menadżer będą ponosić konsekwencje za wynik sportowy.

Trenerem i menadżerem będzie jedna osoba?

- Dążymy do tego, żeby to była jedna osoba. Po takich rozmowach jesteśmy. Jeszcze nie jest wszystko wyjaśnione. Lublin dostał niedawno licencję, ale dwa inne kluby jeszcze jej nie mają, więc tutaj też jest troszeczkę zawirowań na rynku trenerskim. Próbowaliśmy pozyskać pewne osoby, nie udało się z tego względu, że to druga liga. Mam nadzieję, że ten trener będzie odpowiednią osobą dla tych zawodników tak, aby był dla nich autorytetem.

Jak będą wyglądały treningi w tym roku? W poprzednim było ich niewiele.

- Decyzję o tym będą podejmować osoby odpowiedzialne za drużynę i myślę, że też zawodnicy będą wyrażać swoją chęć. Tutaj nigdy nie było żadnych przeciwdziałań ku temu. Jeżeli zadecydują, że przed danym meczem trening jest im potrzebny, bo nie mogą się spasować z torem albo chcą jeszcze poprawić jakieś ustawienia, to na pewno zorganizujemy. Nie ma żadnych przeciwwskazań. O tym będą decydować zawodnicy, czy mają taką potrzebę. Mnie jest dzisiaj trudno powiedzieć, kto będzie trzonem drużyny, bo nie umiem wróżyć z fusów. Nikt z nas nie spodziewał się na przykład, że drugiego maja stracimy Zdenka Simotę. Nie jesteśmy tego w stanie przewidzieć, ale liczymy na to, że wszyscy nasi zawodnicy będą jeździć na miarę swoich umiejętności, na tyle na ile ich stać i na ile się od nich oczekuje. O tyle ich proszę.

Rozważano przyznanie któremuś z zawodników tytułu kapitana drużyny?

- Nie. Chyba takim nieformalnym kapitanem jest Freddie Eriksson. To się chyba wzięło z tego, że najdłużej tutaj jeździ. Jeździ dużo i nawet tutaj w rozmowie z zawodnikami doszliśmy do wniosku, że to jest chyba jeden z niewielu, który nigdy nie leżał na łódzkim torze. Też kibice swoim entuzjazmem co do jego osoby dają mu prawo do nazywania się kapitanem. Na pewno jest takim dobrym duchem tej drużyny, umie ją scalić. Jest stuprocentowym zawodowcem i fighterem. On walczy do końca i strasznie przeżywa porażki. To jest jeden z niewielu zawodników, z którymi miałam styczność, który jeżeli pojedzie poniżej oczekiwań, bo takie też miał mecze w tym sezonie, to zawsze przyszedł i przeprosił za to, że pojechał tak słabo. To się rzadko zdarza. Potrafił się przyznać, że to jest jego wina. Nie wina toru, nie sprzętu tylko on zawinił, coś źle zrobił, przeprasza, bo powinien pojechać lepiej. Wie też, że poniekąd on ponosi winę za porażkę, bo gdyby zdobył tyle punktów, ile powinien to pewnie wynik byłby inny. Myślę, że inni zawodnicy mogą się od niego przede wszystkim uczyć takiej kultury i profesjonalnego podejścia do tego sportu. To zawodnik, który zawsze odbiera telefony, przyjeżdża jeżeli ma przyjechać, nie ma z nim żadnych problemów. Nigdy nie narzeka na tor, pojedzie w każdych warunkach. I tak jak mówię, nigdy chyba nie leżał na łódzkim torze a to duży wyczyn. I to jest pytanie… Jak on to robi? Czy tak dobrze ten tor zna, czy ma tyle szczęścia? Myślę, że tu wychodzi dobre przygotowanie i profesjonalizm. To będzie taki filar drużyny. Ci nowi zawodnicy wiedzą, że on tutaj najdłużej jeździ, więc najlepiej wszystkich zna.

A z Polaków?

- Stasiu Burza jest również takim dobrym duchem. Myślę, że nawet dla niektórych zawodników będzie nauczycielem, dla tych młodych szczególnie. Młodzi zawodnicy będą mieli od kogo się uczyć, a to też jest bardzo ważne.

Kto będzie największym rywalem Orła w tym roku?

- Patrząc na doniesienia, które są w gazetach i internecie to Lublin wyrasta na mocny zespół. Przynajmniej te pierwsze nazwiska, które zostały oficjalnie podane do wiadomości wskazują, że ta drużyna ma też wysoko postawiony cel. Najchętniej powrót do pierwszej ligi. Krosno też ma dosyć ciekawy skład. Może Miszkolc. To jest tylko sport. Jeżeli wystartuje osiem drużyn to walka w drugiej lidze może być bardzo ciekawa. Trochę szczęścia będzie potrzeba, żeby wygrywać mecze.

Być może w tym sezonie drużynie to szczęście dopisze. W zeszłym nie dopisało.

- Oby. W zeszłym roku już chyba limit pecha wykorzystaliśmy. Mam nadzieję, że w tym to się odwróci i zawodnicy będą w dobrej dyspozycji przez cały sezon i nie będą zaliczać żadnych groźnych upadków. Tego im życzę.

To teraz jeszcze sprawy formalne. Jak wyglądała sytuacja z Piotrem Świstem? Prowadzono z nim rozmowy?

- Oczywiście były prowadzone z nim rozmowy. Z nim jak i jeszcze dwudziestoma innymi zawodnikami. Nie był jednak podpisany żaden wstępny kontrakt. To były takie rozmowy, jak z innymi. Jeżeli prowadzi się rozmowy z kilkunastoma zawodnikami jednocześnie to wybiera się tych, których się uważa za najlepszych do składu, który jest już w klubie i też tych, którym odpowiadają warunki, jakie są proponowane przez klub. Aby podpisać kontrakt jedna i druga strona musi być z niego zadowolona. Jeżeli my podziękowaliśmy i te rozmowy nie zostały sfinalizowane, to jednoznacznie pokazuje, że nie było tutaj porozumienia z jednej i drugiej strony na tyle aby ten kontrakt mógł być podpisany. Postawiliśmy na innych zawodników. Ale jeśli Piotr Świst podpisze kontrakt warszawski to nic nie stoi na przeszkodzie, aby mógł się znaleźć w składzie Orła Łódź. To nie przekreśla jego szans na start w naszym klubie. Wszystko jest możliwe. Życzę mu, żeby podpisał kontrakt warszawski. Może się okazać, że kolejne mecze pokażą, że tego zawodnika nam brakuje, a wtedy my wykonamy telefon. Z naszej strony nie było żadnej obietnicy podpisania kontraktu.

Na koniec pytanie o pieniądze. Jak wygląda sytuacja finansowa łódzkiego klubu przed sezonem?

- Jest dosyć szerokie grono sponsorów. Oprócz wielu prywatnych firm z województwa łódzkiego jest to również Urząd Miasta Łodzi, Urząd Marszałkowski. Głównym sponsorem pozostaje nadal firma H. Skrzydlewska, ale nie jedynym. Na dzień dzisiejszy klub nie ma żadnych zobowiązań. Oferty reklamowe są już przygotowane i w najbliższym tygodniu będą rozsyłane do firm z prośbą o sponsorowanie naszego klubu.

Zainteresowanie firm w porównaniu z zeszłym sezonem jest większe?

- Ja się obawiam tego większego, dlatego że jak wiemy nadchodzi kryzys. Mam nadzieję, że przynajmniej tych firm z województwa łódzkiego ten kryzys nie dopadnie na tyle, aby się wycofały. Głęboko wierzę i mam taką nadzieję, że przynajmniej poziom z lat poprzednich zostanie utrzymany. Oczywiście chciałabym, żeby był większy, ale trudno mi w to w obecnej sytuacji uwierzyć. Jeżeli będzie to ten sam poziom, to będę się cieszyć. Wszystkich serdecznie zapraszam do tego, aby wspierali łódzki klub, bo tak naprawdę te pieniądze, które dają nam firmy przekazywane są zawodnikom za ich pracę, za to jak jeżdżą i co pokazują. Wiadomo, że im więcej zwycięstw tym większe pieniądze są potrzebne.

Komentarze (0)