Gdańszczanie w ostatnim meczu sezonu potwierdzili, że byli najlepszym zespołem PLŻ 2. - Wygraliśmy i nie pozostało nam nic innego, jak świętować ten sukces. Było trochę nerwów, bo te zawody były bardzo ważne. Stawką był awans. Co prawda nikt tego nie okazywał na zewnątrz, że się mocno denerwuje, ale w środku to w nas siedziało. Ważne, że wywalczyliśmy awans i z tego się cieszymy - powiedział Renat Gafurow.
W tym sezonie często starty z udziałem jeżdżącego od lat w gdańskim klubie zawodnika są powtarzane po tym, jak wyjdzie spod taśmy daleko przed rywalami. W finale zdarzyło się to aż dwa razy. - To nie ja byłem szybki, wydaje mi się że to sędzia był za wolny - śmiał się Gafurow.
Dla Rosjanina powtarzanie biegów po tak zwanych lotnych startach to udręka. - Ja tego nie rozumiem. To nawet nie jest moje ryzyko, bo nie wychodzę spod taśmy w ciemno! Po prostu mam bardzo dobry refleks, nad czym dużo pracuję i potrafię wyjść spod taśmy dużo lepiej od reszty. Jak bym zerwał taśmę, to byłbym wykluczony - opisał sytuację żużlowiec Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Gafurow jeździ w barwach klubu znad morza od ośmiu lat. Czy zostanie na dziewiąty sezon? - Na razie nie miałem jeszcze propozycji ze strony Wybrzeża i nic nie wiem. Jest na to za wcześnie, będziemy o tym jeszcze rozmawiać - stwierdził.
Ważne są pieniądze oraz pomysł na bycie po awansie.