Półtora okrążenia (29): Ekstraliga powinna zrobić wyjątek dla Lokomotivu

- Ktoś zrobił kiedyś dla Lokomotivu Daugavpils wyjątek i teraz należy iść konsekwentnie tą drogą - pisze w swoim felietonie Marta Półtorak.

Ekstraliga powinna zrobić wyjątek dla Lokomotivu

Lokomotiv Daugavpils wywalczył awans do PGE Ekstraligi i nie mam żadnych wątpliwości, że powinien w niej startować w przyszłym sezonie. Dopuściliśmy do tego, że mogli rywalizować w pierwszej lidze, więc zdrowy rozsądek nakazuje konsekwencję w działaniu. Jak każda inna drużyna wywalczyli awans i zrobili to (co najważniejsze) w sportowej walce. Nikt im nic nie dał przy stoliku.

Kwestią sporną są zasady, na których Łotysze mieliby startować w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć według mnie i w tym przypadku rozwiązanie nasuwa się wprost. W pierwszej lidze mieli obowiązek wystawiania w każdym meczu czterech żużlowców z ich kraju i tak samo powinno być w Ekstralidze. Krótko mówiąc, Lokomotiv powinien być w dalszym ciągu zobligowany do posiadania w składzie dwóch seniorów i dwóch juniorów łotewskich. Dlaczego mamy nagle zmieniać klucz? Działacze tego klubu podają zresztą słuszne argumenty. Do tej pory respektowali regulamin i w oparciu o panujące zasady szkolili zawodników ze swojego kraju.

Cała sprawa to efekt bardzo krótkowzrocznego myślenia. Kiedyś dopuściliśmy drużyny z innych krajów do rywalizacji w polskiej lidze i już wtedy należało liczyć się z tym, że mogą zajść naprawdę daleko. Na starcie w sportowej rywalizacji szanse są przecież równe. Mam poważne wątpliwości, czy zrobiliśmy dobrze, godząc się na starty drużyn zagranicznych. Ale skoro się na to zdecydowaliśmy, to ponośmy teraz pełne konsekwencje. Owszem, może się wydarzyć tak, że Drużynowe Mistrzostwo Polski wywalczy za chwilę drużyna łotewska. To będzie nieco zabawne, ale trudno. Lokomotiv zasługuje na poważne traktowanie i ma prawo tego od nas oczekiwać.

Nie do końca trafia do mnie również argument, że Lokomotiv powinien kontraktować Polaków, bo tak samo muszą robić inne drużyny startujące w PGE Ekstralidze. Rynek pod tym względem jest rzeczywiście ubogi i trudno o wartościowego żużlowca z naszego kraju. Najczęściej wiąże się to ze sporym wydatkiem. Wszystko się zgadza, ale czy Lokomomiv rzeczywiście zyska na tym, że będzie mieć w składzie czterech Łotyszy? Z całym szacunkiem, ale poziom żużla w tym kraju nie jest szczególnie wysoki. Łotewskich żużlowców jest mniej niż polskich. Pod względem sportowym oni wcale nie muszą wyjść na plus. Jeszcze raz podkreślam, że dla tego klubu ktoś zrobił kiedyś wyjątek i teraz należy iść konsekwentnie tą drogą.

Nie przemawia do mnie także argument, że ktoś będzie mieć daleko na Łotwę. Każda polska ekipa będzie musiała pokonać mnóstwo kilometrów raz w trakcie całych rozgrywek. Co ma powiedzieć Lokomotiv, który będzie robić to regularnie? To raczej oni mają powody do narzekania.

Mówimy o Lokomotivie, ale moje wieloletnie doświadczenia ze środowiskiem żużlowym podpowiadają mi, że finał całej sprawy będzie inny. Jaki? Nie zdziwię się, jeśli w PGE Ekstralidze pojedzie GKM Grudziądz, który już szykuje się na jazdę w tej klasie rozgrywkowej. Na pewno są stabilni finansowo. To szalenie istotne, ale nie pomijajmy aspektów sportowych. Jeśli mają decydować pieniądze, to równie dobrze możemy przed startem ligi poustalać wyniki wszystkich meczów. Gdyby jednak kluczowa miała być sportowa rywalizacja (a tak powinno być), to po Łotyszach następnym kandydatem powinna być Ostrovia przy założeniu, że nie będzie niespodzianki w barażu.

Widziałam niedzielne wydarzenia z Ostrowa, ale osobiście nie zgadzam się z tezą, że drużyna z tego miasta pasuje do Ekstraligi jak słoń do składu porcelany. Zachowanie prezesów było żenujące. Jak słusznie zauważył jeden z redaktorów zabrakło wzajemnego szacunku. Wszystko sięgnęło poziomu bruku albo jeszcze niższego. Należy z tego wyciągnąć konsekwencje. Zawiedli jednak ludzie. To na nich trzeba zrzucić winę, a nie na cały klub, za którym stoi mnóstwo kibiców. Oni nie są niczemu winni.

Marta Półtorak

Źródło artykułu: