Jak się okazuje, kluczem do sukcesu podczas sobotnich zawodów był brak odczuwanej presji. Bartosz Smektała pokazał się dzięki temu ze zdecydowanie lepszej strony niż w tegorocznych rozgrywkach PGE Ekstraligi. Wychowanek Fogo Unii Leszno wystąpił tam w szesnastu meczach, uzyskując średnią biegopunktową 0,717. Wynik ten nie mógł zadowalać ani leszczyńskich trenerów, ani samego zawodnika.
- Stanąłem na podium, ponieważ jechałem w tych zawodach na luzie. Przez większą część sezonu byłem natomiast spięty. Sam, swoim myśleniem, spowodowałem, że doszło do takiej sytuacji i przez to moje wyniki nie zawsze były najlepsze. Powiedziałem sobie przed memoriałem, że zamiast się stresować, powinienem cieszyć się jazdą. To się opłaciło - przyznał Bartosz Smektała.
Leszczyńskiego młodzieżowca chwalili po sobotnich zawodach przedstawiciele leszczyńskiego klubu, na czele z Romanem Jankowskim. Doświadczenie, jakie Smektała zdobywał w czasie minionego sezonu ligowego zaczyna być widoczne na torze. "Smyk" wykazał się dojrzałością zwłaszcza w ostatnim, dodatkowym wyścigu, gdy pokonał na ostatnim okrążeniu Mateusza Szczepaniaka. - Bartek ma duże możliwości i gdy wszystko się układa, ma spokojną głowę, potrafi zrobić naprawdę dobry wynik - podkreślił szkoleniowiec.
Smektała wykonał z pewnością ważny krok, by być nadal podstawowym młodzieżowcem Fogo Unii. Słabiej w Memoriale im. Alfreda Smoczyka spisali się Dominik Kubera (siódme miejsce) i Marcin Nowak (dziewiąte). W turnieju nie wystartował z kolei czwarty z leszczyńskich juniorów - Daniel Kaczmarek, który stracił w pożarze swoje motocykle.
Bartosz Smektała zaczyna wygrywać z presją
Postawa Bartosza Smektały to największa niespodzianka 65. Memoriału im. Alfreda Smoczyka. Leszczyński młodzieżowiec stanął na najniższym stopniu podium, wyprzedzając wielu bardziej doświadczonych rywali.