Karol Baran po wstępnych rozmowach z PGE Stalą Rzeszów

Przyszłość Karola Barana stoi jak na razie pod znakiem zapytania. Zawodnik chętnie zostałby w stolicy Podkarpacia, ale najważniejszą kwestią są regularne starty. Dlatego niewykluczone jest, że rzeszowianin wyląduje na zapleczu PGE Ekstraligi.

Karol Baran zakończył już sezon 2015. Sezon, w którym po raz pierwszy od dziewięciu lat ponownie ścigał się w najsilniejszej lidze świata. W rozgrywkach PGE Ekstraligi uzyskał średnią biegową równą 1,125. W kilku spotkaniach był jednak "cichym bohaterem" PGE Stali Rzeszów, zdobywając niezwykle cenne punkty. - Ten sezon był dość tragiczny. Mam na myśli liczbę kontuzji u zawodników. Cieszę się, że przynajmniej mi udało się dojechać w jednym kawałku do końca. Nie szukam już w tym roku przygód, jeżeli chodzi o żużel. Zaczynam sezon na crossie. O wakacjach nie myślę, bo jak na razie nie mam po czym odpoczywać - mówi Karol Baran.

Być może wychowanek rzeszowskich Żurawi pozostanie w swoim macierzystym klubie także na przyszły rok. Klub chce bowiem, by w drużynie ścigali się zawodnicy mający rzeszowski rodowód, bo to oni w głównej mierze budują stadionową frekwencję. Niemal pewny pozostania w PGE Stali może być Dawid Lampart, ale niewykluczone że w zespole pozostanie również Baran. - Wstępne rozmowy z trenerem już były, ale nie chciałbym nic więcej na ten temat mówić. Chciałbym jeździć tam, gdzie będę czuł się potrzebny. W tym roku wyszło tak, że klub faktycznie mnie potrzebował. Udało mi się znowu pojeździć w Ekstralidze. Nie ma się co bać jazdy w Ekstralidze. Trzeba być tylko odpowiednio przygotowanym. 30 tysięcy, to za mały budżet by ścigać się z najlepszymi - zaznacza rzeszowianin.

Dawid Lampart i Karol Baran, to na chwilę obecną najlepsi wychowankowie Stali Rzeszów. Czy za rok także wystąpią w biało-niebieskich barwach?
Dawid Lampart i Karol Baran, to na chwilę obecną najlepsi wychowankowie Stali Rzeszów. Czy za rok także wystąpią w biało-niebieskich barwach?

Wiadomo, że Baran w ostatnim czasie zmagał się z pewnymi problemami finansowymi. Do końca niewyjaśniona pozostaje kwestia jego wynagrodzenia za sezon 2014, w którym bronił barw Speedway Wandy Kraków. Przypomnijmy, że rok wcześniej również nie było kolorowo. Baran ścigał się wówczas w KMŻ Lublin, który do dzisiaj ma dość poważne długi względem zawodników. - Takie problemy, jakie ma część zawodników jak chociażby Dawid Stachyra, to są sprawy nie do wyjścia. Jeśli klub zalega 100, czy 150 tysięcy złotych, to ciężko jest się z tego podnieść. W dalszym ciągu trzeba przecież inwestować w sprzęt i spłacać zobowiązania. Ażeby stanąć "na nowo" na nogi musi minąć czas. Chyba że nagle uda się złapać jakąś wysoką formę i zarobić dużo z "punktówki" - przyznaje zawodnik PGE Stali Rzeszów.

Ratunkiem dla zawodników, którzy w przeszłości zostali poszkodowani przez swoje kluby są zatem indywidualni sponsorzy. "Carlos" nie ukrywa, iż w jego przypadku to właśnie hojni darczyńcy odgrywają kluczową rolę. - Mam na myśli pana Remigiusza Goca, trudniącego się akcesoriami dachowymi, a także pana Janusza Lorfinga z "Apteki pod Gwiazdą". To bardzo ważne, by mieć wsparcie od takich osób. Bez nich ciężko byłoby mi odjechać miniony sezon. Mam także pewne zapewnienia, że od nowego sezonu pomogą mi w nieco większym stopniu niż do tej pory, za co serdecznie im dziękuję - zakończył 34-letni żużlowiec.

Źródło artykułu: