ŻKS ROW Rybnik zaproszenie do PGE Ekstraligi przyjął dwa tygodnie temu. Klub miał zatem już sporo czasu na negocjacje z zawodnikami. Na razie jednak konkretnych informacji nie ma. - W rozmowach wszystko zależy od zawodników. Niektórzy mają przyziemne wymagania i negocjacje przebiegają normalnie. Są jednak również tacy, którzy bujają w obłokach. Ich oczekiwania często nie są adekwatne do umiejętności. W dalszym ciągu uważam jednak, że zbudujemy drużynę, która zagwarantuje kibicom ciekawe pojedynki. Oczekiwać od zespołu będziemy zapewnienia bezpiecznego bytu w Ekstralidze. Najpierw jednak musimy w niej pojechać. Chcę przypomnieć, że został zrobiony dopiero pierwszy kroczek - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty Krzysztof Mrozek.
Warto bowiem przypomnieć, że rybniczanie muszą przejść jeszcze przez ściśle określone procedury. Dopiero wtedy staną się pełnoprawnym członkiem Ekstraligi. - W ubiegłym tygodniu w naszym klubie został przeprowadzony audyt finansowy. Czy mam obawy? Powiem inaczej, do wszystkich tematów podchodzę bardzo ostrożnie i zawsze staram dmuchać się na zimne. Moim zdaniem pod względem infrastruktury, kwestii organizacyjnych i finansowych nie powinno być większych problemów. Decyzja należy jednak do Komisji Licencyjnej - wyjaśnia prezes rybnickiej ekipy.
Rybniczanie w Ekstralidze będą chcieli się przede wszystkim utrzymać. Tego celu nie zamierzają jednak realizować tylko i wyłącznie poprzez nastawianie się na mecze na własnym torze. W minionym sezonie taką drogą podążała ekipa z Grudziądza, dla której skończyło się to degradacją. - Nie myślimy tymi kategoriami. Szykowanie toru za wszelką cenę pod siebie może obrócić się przeciwko drużynie. Wtedy często okazuje się, że można się pomylić i pasuje on bardziej rywalowi. Trzeba robić normalne tory, a nie popadać w skrajności, czyli przygotowywać je bardzo twardo lub bardzo przyczepnie. Mówimy zresztą o Ekstralidze. W tej klasie jest przecież bardzo wielu dobrych zawodników. Nikt mi nie powie, że ktoś taki jak Jarek Hampel nie połapie się na bardzo twardym torze. Rozmawiamy o bardzo doświadczonych żużlowcach, którzy o polskich torach wiedzą wszystko. Mówienie o wielkich atutach własnego toru to opowiadanie bajek. Kombinacje bardzo źle się kończą. Łatwo się poparzyć - przekonuje Mrozek.
Gdy ŻKS ROW przyjmował zaproszenie do PGE Ekstraligi, to wydawało się, że pojedzie w niej PGE Stal Rzeszów. Teraz jednak ten klub zmaga się z olbrzymimi problemami finansowymi i jego miejsce może zająć GKM Grudziądz. W tej sytuacji utrzymanie może stać się trudniejsze dla rybniczan, bo grudziądzanie mają już gotowy silny skład. - Nie mogę patrzeć na rywalizację przez pryzmat innych szyldów klubowych. ŻKS ROW musi wygrywać przede wszystkim u siebie. Jeśli mamy się utrzymać, to musimy pokonać na własnym torze zarówno takiego rywala jak Rzeszów czy Grudziądz. Nie patrzymy na to w ten sposób, że z naszego punktu widzenia lepiej rywalizować w Ekstralidze z rzeszowianami - tłumaczy Mrozek.
Kibice w Rybniku cały czas czekają na informacje kontraktowe. Prezes Krzysztof Mrozek zapowiada jednak, że będą musieli uzbroić się w cierpliwość. - Transferowe wieści dopiero w okolicach 19 grudnia, bo tak mówi regulamin. Rybnicki klub nie podpisze z nikim listu intencyjnego. To bzdura i okłamywanie rzeczywistości. Jeśli rozmawiam z zawodnikiem X, dochodzę z nim do porozumienia i przybijamy sobie piątkę, to jest to coś świętego. Nie muszę mieć papierka, z którym będę paradować przed kamerami. Regulamin określa daty i zamierzam się ich trzymać - dodaje na zakończenie Mrozek.