Przez cały sezon 2015 PGE Ekstraliga prowadziła wewnętrzną ocenę klubów pod względem organizacji meczów. Razem ocenie podlegało ponad trzydzieści elementów. Od drobnych, takich jak brak dyscypliny podczas wykonywania poleceń sędziego przy konserwacji toru, do poważnych - dotyczących na przykład orzeczeń dyscyplinarnych lub spraw związanych z przygotowaniem toru lub używania przez kibiców zabronionej pirotechniki. Na tej podstawie powstał ranking, w którym pierwsze miejsce zajęła MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów. Co ciekawe, na ostatniej pozycji został sklasyfikowany KS Toruń, który w środowisku uchodzi za klub dobrze zorganizowany, a przede wszystkim wypłacalny. Niektóre kryteria nie były jednak w całym zestawieniu brane pod uwagę, co w rozmowie z WP SportoweFakty wyjaśniał Wojciech Stępniewski.
W Toruniu uważają jednak, że opublikowanie rankingu uderzyło w klub. - Bardzo mocno zgadzam się z tym, co przeczytałem w komentarzu. To jest kwestia przyjęcia zasad i kryteriów. Uważam, że taki ranking ma rację bytu, ale nie powinien być przy takich założeniach dokumentem publikowanym i ogólnodostępnym. Mógłby obowiązywać na użytek wewnętrzny, żeby każdy wiedział, co powinien jeszcze poprawić. Nie może być jednak tak, że na tej podstawie sponsorzy będą oceniać, jak klub jest zarządzany, prowadzony i jaka jest jego wiarygodność. To ma się przecież nijak do rzeczywistości - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Gajewski.
Torunianie uważają, że nazwa rankingu jest myląca. Ich klub ma duże szanse na licencję w pierwszym terminie. Włodarze podkreślają, że na pewno rozliczą się z zawodnikami co do grosza, a w zestawieniu zajmują miejsce za klubami, które zmagają się z olbrzymimi problemami finansowymi. - To słabo wygląda, ale nic nie możemy zrobić. To nie jest przecież nasza wina - podkreśla Gajewski. - U nas z infrastrukturą, rzetelnością finansową czy organizacją nie ma problemu. To są rzeczy najważniejsze, którymi możemy się wręcz chwalić. Ale są też inne aspekty działalności klubu, nad którymi można było się równie dobrze pochylić. Nie jestem bywalcem w strefach VIP, ale na podstawie opinii ludzi, którzy pracują w naszym klubie, wiem że poza Zielona Górą nikt nie miał tak przygotowanej tej strefy jak my. Dlaczego ten element nie był brany pod uwagę? Uważam, że należy zmienić kryteria albo zrobić z rankingu dokument wewnętrzny. Klub nie może być publicznie nisko oceniany za to, że w okresie największych upałów mechanicy założyli krótkie spodnie czy też za to, że po kontuzji Darcy`ego Warda zawodnicy zaczęli zakładać specjalne kołnierze i logo PGE było słabiej widoczne - dodaje na zakończenie Gajewski.