Zielonogórzanie po uporządkowaniu tematów finansowych, zaczęli działania na rynku transferowym. Ich głównym celem jest Greg Hancock, o którego zabiega także KS Toruń. - Jeśli Falubaz chce walczyć o najwyższe cele, to musi się wzmocnić strzelbą. Hancock to jeden z dwóch lub trzech zawodników, którzy spełniają to kryterium. Nie jestem zdziwiony, że zielonogórzanie starają się właśnie o niego - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Frątczak.
Wątpliwości co do sprowadzenia Hancocka do Zielonej Góry jednak się pojawiają. Niedawno mówił o nich doświadczony trener Czesław Czernicki, który stwierdził, że z Amerykaninem w składzie Falubaz zacznie przypominać Kabaret Starszych Panów. - Mówiąc pół żartem, z danych demograficznych wynika, że Europejczycy się starzeją. Hancock zatem idealnie pasuje do naszych trendów. Ja o jego wiek się nie martwię. Jeździ długo z dobrym skutkiem, bo się świetnie prowadzi. Jest doskonale przygotowany i zorganizowany. W dalszym ciągu potrafi świetnie startować i rozgrywać pierwszy łuk. Lista jego atutów jest bardzo długa. Czerwona lampka może zapalić się w przypadku każdego żużlowca. Osobiście twierdzę jednak, że Hancock jest inwestycją z najmniejszym ryzykiem. Na rynku są inni mocy zawodnicy, ale w mojej ocenie nie są tak pewni jak on, mimo że są młodsi. Greg jest gwarantem punktowania na wysokim poziomie. Owszem, jest na finiszu swojej kariery, ale jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to minimum przez dwa sezony będzie jeszcze rywalizować na najwyższym poziomie. W roku 2016 nie przewiduje nagłego załamania jego formy - przekonuje Frątczak.
W Falubazie już teraz nie brakuje bardzo doświadczonych zawodników. Frątczak zgadza się, że o zespole należy myśleć perspektywicznie, ale zwraca też uwagę, że w obecnych realiach rynkowych nie jest to łatwe. - Odmładzanie składu, wprowadzanie nowych twarzy i utrzymanie wyniku sportowego to model idealny. Musimy jednak pamiętać o realiach rynkowych. Gdybyśmy dokonali analizy na podstawie ostatnich lat, to moim zdaniem doszlibyśmy do wniosku, że średnia wieku rośnie w każdym zespole. Powód? Brakuje narybku. To nie jest tylko problem Falubazu. Przypomnę, że kiedyś komentatorzy uważali za weterana 33-letniego Andrzeja Huszczę. Dziś taki zawodnik byłby traktowany w swoim kraju jak nadzieja na kolejnych wiele lat. Żużel się zmienił i zmierza właśnie w takim kierunku. Powinniśmy do tego przywyknąć. Brakuje młodych gniewnych - dodaje na zakończenie Frątczak.