WP SportoweFakty: Końcówka roku to czas na naładowanie baterii po ciężkim sezonie. Jak spędza ten czas Emil Sajfutdinow? W tym roku doczekałeś się potomka, podejrzewam więc że jest to chyba czas który poświęcasz głównie dla rodziny.
Emil Sajfutdinow: No tak, ta zima rzeczywiście jest inna niż poprzednie. Mały wprowadził inny porządek dnia do mojego życia, jak i mojej żony. Niemniej jednak nie zaniedbuję niczego co jest mi potrzebne, aby być w formie w przyszłym sezonie.
Większość zawodników rozpoczęła już przygotowania kondycyjne do sezonu 2016. Jak wygląda to u Ciebie?
- Już kiedyś o tym wspominałem, że kontuzje, a szczególnie ta z 2013 roku, pozostawiły bardzo trwały ślad w moim organizmie i nierobienie czegokolwiek nie wchodzi w rachubę. Codziennie utrzymuję organizm w formie. Są to w szczególności ćwiczenia rozciągające oraz wydolnościowe.
Czy poczynione zostały już wszelkie zamówienia i zakupy sprzętowe?
- Tak, już dawno. Na początku października mój team rozpoczął przygotowania do sezonu 2016. Obecnie czekamy tylko na zakończenie rozmów ze sponsorami, więc pod koniec lutego będzie już wszystko gotowe.
Wracając do minionego sezonu, jak go oceniasz? Jesteś zadowolony ze swoich występów?
- Gdybym nie testował tak wielu rzeczy podczas meczów w Polsce, kiedy wynik dla drużyny był korzystny, to ta średnia byłaby jeszcze lepsza. Jeśli mogę się pochwalić, to powiem, że w ostatnich siedmiu meczach w lidze polskiej uzyskałem średnią powyżej 2,5 pkt na bieg, więc nie ma na co narzekać. Występy w Szwecji też zakończyły się bardzo pozytywnie. Zostałem najlepszym zawodnikiem mojej drużyny z Vetlandy, jak i całej ligi. Do tego mistrzostwa Europy, gdzie na podium byłem trzykrotnie pośród czterech turniejów, więc ogólnie wszystko było na bardzo duży plus. Bardzo się cieszę z tytułu Indywidualnego Mistrza Europy i ma on dla mnie bardzo duże znaczenie. W tym miejscu bardzo chciałbym podziękować za wszystko moim sponsorom, RK Racing za silniki i teamowi za ciężką pracę podczas sezonu. Bez nich to wszystko byłoby niemożliwe.
Wywalczyłeś złoty medal z drużyną Unii Leszno. Pierwszy rok w tej drużynie był więc chyba dla ciebie bardzo pozytywnym czasem.
- Ani przez sekundę nie żałowałem podpisanego kontraktu w Lesznie. Tak naprawdę już w połowie sezonu wiedziałem, że chcę zostać w Unii na dłużej. Wszystko co mnie spotkało w tym klubie i mieście było wspaniałe i mam nadzieję, że nie gorzej będzie w sezonie 2016.
Wielokrotnie już pytano cię o starty w Grand Prix. Dlaczego Emila Sajfutdinowa tam nie ma? Byłbyś pewniakiem do otrzymania dzikiej karty.
- Wiesz, ja już jestem tymi pytaniami zmęczony. W tym momencie robię to co jest dla mnie najlepsze. Startuję tam gdzie mam ochotę i na tę chwilę Grand Prix mi nie brakuje. Cieszę się moim życiem, rodziną i kilkoma wolnymi sobotami w sezonie więcej, więc dopóki nie zatęsknię za cyklem, to mnie tam nie będzie.
Czy postawiłeś już sobie cele na kolejny sezon?
- Pewnie, że postawiłem sobie cele, bo bez nich nie byłoby w ogóle sensu być w sporcie, już nie wspominając samego żużla. Jednak zostawię to dla siebie. Gdy je osiągnę, to będę się z nich cieszył. Jeśli nie, zmotywuje mnie to do jeszcze cięższej pracy nad sobą.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Jak wyglądają u ciebie plany świąteczne oraz sylwestrowe?
- Wygląda na to, że spędzę nowy rok i święta w moich rodzinnych stronach, w Saławacie, wraz z całą moją rodziną.
A prezenty zostały już przygotowane? Wolisz je dostawać czy też wybierać i obdarowywać innych?
- Ach, wolę prezenty dawać i oczywiście większość jest już gotowa. Jeśli chodzi o mnie, to chciałbym znaleźć pod choinką dużo zdrowia dla całej mojej rodziny, dla siebie, dla wszystkich mi bliskich osób i dla moich kontuzjowanych kolegów z toru.
Każdy ma swoją ulubioną potrawę świąteczną? Jak jest w twoim przypadku?
- Pierogi mamy są do nie zastąpienia.
Czy dostałeś kiedykolwiek jakiś szczególny prezent o którym chciałbyś nam opowiedzieć? A może zdarzyła się wśród twych prezentów rózga pod choinką?
- Pochodzę z biednej rodziny i każdy prezent otrzymany od rodziców miał dla mnie duże znaczenie, bo wiem ile wysiłku ich kosztowało to, żeby mnie i mojemu bratu je zrobić. A rózga? Nie przypominam sobie, więc nie byłem chyba aż takim złym dzieckiem.
Chciałbym na koniec wszystkim życzyć dużo zdrowia, bo bez tego nie spełnimy nigdy swoich marzeń, nawet tych najbardziej skrytych. Życzę również wspaniałych emocji na stadionach całego świata w przyszłym sezonie.
Rozmawiała Ewelina Bielawska
Interesujesz się żużlem? Kochasz czarny sport? Wypełnij ankietę!