WP SportoweFakty: Z pompą wracacie do ligi, bo zbudowaliście skład w oparciu o zawodników z nawet ekstraligowym doświadczeniem. Jednak ze względu na to, co działo się w Częstochowie w ostatnich latach rodzi się pytanie, czy budżet klubu to wytrzyma?
Michał Świącik: Tak, zapewniam, że budżet klubu to wytrzyma. Nie podpisujemy wirtualnych kontraktów. Nasze ruchy transferowe zostały poparte odpowiednimi wyliczeniami i możliwościami finansowymi. Poza tym nie ukrywam, że w przypadku większości zawodników staramy się, żeby kwoty, które zawodnik ma zarobić w czasie sezonu miały odzwierciedlenie w przychodach ze strony sponsorów. To jest podstawowa rzecz. Bardzo na to uważamy i zwracamy na to uwagę. Dlatego też rozmowy z każdym jednym zawodnikiem były finalizowane dopiero po uzgodnieniu z odpowiednimi sponsorami środków, które zostaną przeznaczone na "punktówki" dla tych żużlowców. Można być spokojnym. My szczególnie patrząc na to, co się działo w częstochowskim żużlu, byliśmy bardzo ostrożni.
Czy może pan zdradzić, jakim budżetem będziecie dysponować?
- Podobnym, jak pozostałe drużyny pierwszoligowe, które zbudowały składy na miarę dobrego wyniku sportowego.
Mówi się o 2 milionach złotych.
- Powtarzam - mamy podobny budżet jak inne kluby upatrywane w czołówce Nice PLŻ.
Kiedy rozmawialiśmy przy okazji podpisywania kontraktu z Danielem Jeleniewskim, wydawało się, że więcej wzmocnień nie będzie. Tymczasem już dzień później chwalicie się Tomasem H. Jonassonem. Jak wyglądały rozmowy z tym zawodnikiem, jakie macie oczekiwania wobec niego?
- Negocjacje z Jonassonem trwały od jakiegoś czasu. To nie jest tak, że jest to zawodnik, na którego zdecydowaliśmy się w ostatniej chwili. Odpowiedzialny za budowę składu sztab szkoleniowy w osobach trenera Józefa Kafla, menedżera Michała Finfy i z ramienia zarządu Daniela Mleka przedstawił nam kandydatów do naszej kadry i jednym z nich był Tomas H. Jonasson. Jego kandydaturę rozpatrywaliśmy w konfiguracji z zawodnikami, z którymi związaliśmy się wcześniej. Ułożyło nam się to bardzo ładnie i zdecydowaliśmy się na tego zawodnika. Nie było większych problemów.
Parafowaliście umowę na rok, ale z możliwością przedłużenia jej o kolejne lata?
- Myślę, że jeżeli będzie mu się podobało, a robimy wszystko, by tak było, to zostanie w naszym klubie na dłużej.
On sam stwierdził, że do Włókniarza przekonało go wasze profesjonalne podejście.
- I chcemy, by ten profesjonalizm w trakcie sezonu był połączony ze spokojem. Nie będziemy wywierać presji na drużynie. Pojedziemy bez napinania się. Chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik sportowy i tyle.
Czemu Jonasson a nie Rune Holta? Szwed był dużo tańszy?
- Rune Holta to bardzo dobry, wartościowy zawodnik, tak samo jak Tomas H. Jonasson. Jednak tak jak powiedziałem wcześniej, pewne konfiguracje i rozmowy, które sztab szkoleniowy rozpoczął, wskazywały na Jonassona. Po prostu przemówiły argumenty sztabu szkoleniowego.
Skład macie zamknięty. Wydaje się, że czołowymi postaciami będą właśnie Tomas H. Jonasson, Daniel Jeleniewski i Rafał Trojanowski. Jednak pewnie życzyłby pan sobie, by może tymi nawet najważniejszymi zawodnikami w zespole stali się wychowankowie - Mateusz Borowicz, Artur Czaja, Hubert Łęgowik, czy Oskar Polis.
- Dla mnie to jest jedna z podstawowych rzeczy. Porozumieliśmy się z wychowankami, coś między sobą ustaliliśmy. Ja słowa dotrzymuję i ci zawodnicy będą stanowili trzon drużyny Włókniarza. Będziemy robić wszystko, by startować w zasadzie pełnym polskim zestawieniu seniorskim, plus obcokrajowiec. Póki co największe szanse ma Tomas H. Jonasson, ale zobaczymy co pokażą pierwsze sparingi, czy memoriał, który chcemy zorganizować jeszcze przed rozpoczęciem ligi.
Czyli wasza koncepcja składu meczowego na kilka tygodni przed rozpoczęciem rozgrywek zakłada 6 Polaków i 1 obcokrajowca. W takim razie Nicolai Klindt czy Jacob Thorssell mogą czuć się zawiedzeni?
- Sądzę, że nie, dlatego, że oni będą przed sezonem na wszystkich sparingach i memoriale. Zobaczymy, jak ci zawodnicy jadą w stosunku do tych, na których sztab szkoleniowy stawia. Wszystko zweryfikuje życie. To co by się chciało, nie zawsze wychodzi.
Skład już jest. Sponsor tytularny się pojawi?
- Tak. We wtorek odbyliśmy konkretne rozmowy ze sponsorem tytularnym…
Nazwy pan na razie nie zdradzi?
- Nie zdradzę. Powiem jedynie, że jest to firma spoza Częstochowy. Myślę, że powinniśmy sfinalizować sprawę sponsora tytularnego w pierwszych dniach lutego. Warto też powiedzieć, że rozmowy z Tomasem H. Jonassonem, a jednocześnie ze sponsorem tytularnym miały wiele ze sobą wspólnego.
Budżet jest, skład też, sponsor tytularny będzie, więc pozostaje wam planować sparingi i czekać na sezon. Wiadomo już z kim możecie się zmierzyć w przedsezonowych test-meczach?
- Rozmawiamy z takimi klubami jak Falubaz Zielona Góra, z którym jesteśmy blisko dopięcia sparingów, Betard Spartą Wrocław i Unią Tarnów. Chcielibyśmy się spotkać na wyjazdach i u siebie. W najbliższych dniach powinniśmy mieć klepnięty plan sparingowy.
Rozmawiał Mateusz Makuch