W Rybniku wygrywa zdrowy rozsądek i ekonomia. "Wynik może nie mieć znaczenia"

ROW Rybnik nie ma już szans na spektakularne transfery, które mogłyby zapewnić pewne utrzymanie w PGE Ekstralidze. Działacze będą jedynie uzupełniać kadrę. - Wygrał u nich zdrowy rozsądek i ekonomia. To słuszna droga - twierdzi Jacek Frątczak.

Najgłośniejszymi ruchami transferowymi w Rybniku było sprowadzenie Grigorija Łaguty i Andreasa Jonssona. To oni mają ciągnąć wynik zespołu w sezonie 2016. Na kolejny rok w klubie ma zostać Max Fricke. Podobnie ma być z Damianem Balińskim. Rybniczanie mają również zdolnych juniorów, którzy są w stanie zdobywać ważne punkty. Mimo to, wiele osób twierdzi, że zespołowi, który poprowadzi Piotr Żyto, brakuje głośnych nazwisk i to może sprawić, że przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową potrwa bardzo krótko.

- To wszystko nie musi mieć jednak większego znaczenia. Za rok może przecież dojść do nieformalnego zamknięcia PGE Ekstraligi - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Frątczak. - W tym klubie wygrywa zdrowy rozsądek i ekonomia. Widać, że biorą pod uwagę perspektywę, jaka stoi przed polskim żużlem po sezonie 2016. Bez względu na wynik oni z tej ligi mogą po prostu nie spaść. Już mówi się o tym, że w pierwszej lidze nie na specjalnie chętnych na awans. Za rok Ekstraliga znowu może uzupełniać swój skład na drodze administracyjnej. W przypadku GKM-u powrót na tych zasadach wydawał się początkowo nieco abstrakcyjny i trudno było to traktować jako prawdopodobny scenariusz. Rybniczanie mają jednak bardziej realną perspektywę. To więcej niż 50 proc. szans. Myślę, że w Rybniku o tym wiedzą i dlatego nie zabijają się na rynku transferowym. Przejechanie sezonu bez długów w takiej sytuacji może okazać się lepszym rozwiązaniem - przekonuje nasz ekspert.

Inna sprawa, że skazywania rybniczan na ostatnie miejsce w PGE Ekstralidze nie jest do końca uzasadnione. Skład, który zbudowali jak na razie działacze, może mieć również wiele atutów. W ocenie Jacka Frątczaka strzałem w dziesiątkę mogą być zwłaszcza żużlowcy, których klub sprowadził w charakterze liderów. - Pozyskali dwóch zawodników, którzy powinni nimi być. Wybrali tych, którzy mieli słabsze sezony. Obaj są w stanie wrócić na wysoki poziom. Z Jonssonem tak było, kiedy przychodził do Falubazu. Rybnik może być teraz dla niego nową motywacją. Łaguta też jest w stanie ciągnąć wynik. Do tego dochodzi fajny duet juniorski, któremu powinien przewodzić Kacper Woryna. Drugą linię mają z kolei stanowić Damian Baliński i ktoś jeszcze. Wiele mówi się o Tomku Gapińskim. To może być naprawdę solidne uzupełnienie. Na torze rybniczanie wcale nie są skazani na spadek. Ta konfiguracja może im wypalić. Przede wszystkim na własnym torze mogą wygrywać i zdobywać ważne punkty - dodaje na zakończenie nasz rozmówca.

Źródło artykułu: