Sławomir Kryjom: Baraże nie decydują o niczym. Czy są potrzebne?

Wyniki spotkań barażowych o wejście do Ekstraligi w ostatnich sezonach podają w wątpliwość sens rozgrywania tego typu meczów.

Na przestrzeni ostatnich 17 lat, tylko dwukrotnie zespołowi z I ligi udało się wyjść zwycięstwo z dwumeczu, którego stawką była awans do żużlowej Ekstraligi. W 2008 roku Wybrzeże wygrało rywalizację ze Stalą Rzeszów, a w 2003 Unia Tarnów dwukrotnie wygrała 48:42 z... Wybrzeżem Gdańsk. Aż w siedmiu przypadkach teoretycznie słabszy zespół został pozbawiony nadziei praktycznie już w pierwszym meczu, ponosząc porażkę na własnym torze. Tylko raz po przegranym pierwszym spotkaniu, pierwszoligowiec był w stanie odnieść zwycięstwo na wyjeździe. W 2011 roku Start Gniezno przegrał u siebie z Włókniarzem Częstochowa 43:47, by na wyjeździe wygrać 46:44. Status ekstraligowca zachowała jednak ekipa spod Jasnej Góry.

Doświadczenia ostatnich lat powodują, że nie tylko wyniki sportowe podają w wątpliwość sens rozgrywania baraży. - Biorąc pod uwagę sytuację finansową w klubach należy się zastanowić, czy rozgrywanie baraży ma sens. W ostatnich sezonach modne stało się wyłanianie ekstraligowców drodze "konkursu". Od kilku lat baraże nie decydują o niczym, a dla niektórych klubów jest przysłowiowym gwoździem do trumny - powiedział Sławomir Kryjom.

Wśród ekspertów nie brakuje głosów, że być może powrót do zasady, że dwa najlepsze zespoły I ligi awansują i dwa spadają z Ekstraligi, ożywiłby rozgrywki w Polsce. Z tym stanowiskiem nie zgadza się Sławomir Kryjom. - Strasznie się to wszystko rozwarstwiło. Pomiędzy ligami jest przepaść finansowa i organizacyjna. Dzisiaj nie wystarczy wymiana dwóch zawodników, żeby utrzymać się w lidze. Potrzeba wymiany niemalże całego składu. Dlatego przy ośmiu zespołach w Ekstralidze sytuacja, w której jeden zespół spada i jeden awansuje, jest optymalna.

Warto zwrócić uwagę, że w sezonach 2013 i 2014 baraży nie rozegrano, choć były zaplanowane. Między innymi dlatego, że jednym z uczestników miał być Lokomotiv Daugavpils, który jest stabilny finansowo, notuje odpowiednie wyniki sportowe, ale... nie spełnia wymogów licencyjnych na starty w Ekstralidze. W tym sezonie Łotysze ponownie będą walczyć o awans, którego i tak nie będą w stanie wywalczyć. Jeżeli po raz kolejny to im przyjdzie jeździć w barażu, to z automatu swój status zachowa ekstraligowiec.

Ostatnie konkursy na wolne miejsca w Ekstralidze pokazały, że w zasadzie na rynku pozostało osiem klubów gotowych do startów w lidze, która reklamuje się jako najsilniejsza na świecie. Między innymi z tego powodu warto zastanowić się nad wycofaniem z pomysłu rozgrywania baraży.

Źródło artykułu: