- Czas pokaże, czy Holta okaże się lepszym wyborem od Gapińskiego. Norweg z polskim paszportem to zawodnik, który nie powiedział jeszcze w żużlu ostatniego słowa. Między bajki należy włożyć tezy, że on będzie nieskuteczny na torach bardziej przyczepnych. Uważam, że jego potencjał, doświadczenie i dorobek sprzętowy pozwalają wierzyć, że sobie poradzi. Wiem, że nie wszystkim odpowiada jego styl jazdy, ale w rybnickiej konfiguracji może być ważnym ogniwem. Jego nazwisko w środowisku się jeszcze nie zdewaluowało. To nie jest ktoś, o kim można już powiedzieć, że nie powalczy z tymi najlepszymi, zwłaszcza na własnym torze. Jeśli weźmiemy pod uwagę efekt propagandowy, to pozyskanie Holty będzie dla ROW-u wartością dodaną - ocenia ostatni transfer rybniczan Jacek Frątczak.
ROW Rybnik ostatnimi ruchami kadrowymi zakończył tak naprawdę okres transferowy w PGE Ekstralidze. Wszystkie kluby mają już gotowe składy. Nasz ekspert nie ma wątpliwości, kto był tej zimy królem polowania. - Już wcześniej twierdziłem, że królem polowania jest KS Toruń, a najlepszym transferem tego okienka sprowadzenie przez nich Martina Vaculika. Uważam, że to się z czasem potwierdziło. Ktoś może zapytać, czemu na pierwszym miejscu nie postawić Grega Hancocka. To jednak dla mnie wzmocnienie numer dwa, bo za Słowakiem przemawia wiek i związana z nim perspektywa. Poszczególne zespoły miały tej zimy różne plany transferowe, ale chyba nikt nie był w stanie przewidzieć, że były już jeździec Unii Tarnów zmieni środowisko. To dla mnie hit transferowy - przekonuje Frątczak.
W ocenie naszego rozmówcy najmniej spektakularnych transferów dokonały dwa kluby. Jak jednak podkreśla, nie musi przełożyć się to na ich miejsce w ligowej tabeli na koniec rozgrywek. - Trudno mówić o najsłabszych transferach, bo wszystkiego się przewidzieć nie da. Zawsze liczymy przecież, że będzie dochodzić do niespodzianek, bo to sól sportu. Uważam jednak, że na drugim biegunie w stosunku do torunian są mimo wszystko rybniczanie i wrocławianie. To jednak nie oznacza, że te ekipy są słabe. Zwłaszcza Sparta ma wiele wartości, którymi może się chwalić. Osiągnęli stabilizację finansową i dzięki temu utrzymali w swoich szeregach mistrza świata. To należy rozpatrywać w kategoriach sukcesu. Oni nie byli specjalnie aktywni w walce o gwiazdy, choć w pewnym momencie byli blisko pozyskania Piotrka Pawlickiego. Utrzymali jednak swoich liderów i za to należą się im brawa - dodaje na zakończenie Frątczak.