Sławomir Drabik: Bardziej niż o Maksa martwię się o żużel

- Z tymi ojcami w żużlu to bywa różnie. Jakbym miał robić synowi presję, to wolałbym trzymać się z boku - przyznaje Sławomir Drabik. Jego syn został odkryciem roku w Plebiscycie Tygodnika Żużlowego.

W tym artykule dowiesz się o:

Nikt na sali nie miał wątpliwości, że młodzieżowiec Betardu Sparty Wrocław otrzymał tę nagrodę zasłużenie. Błyskawicznego postępu, jaki wykonał w minionym roku Maksym Drabik, niewielu się po nim spodziewało. Młody zawodnik odnosił sukcesy w turniejach indywidualnych i młodzieżowych, będąc ponadto wiodącą postacią swojego zespołu. Ostatecznie ukończył zmagania ze Spartą ze średnią biegopunktową 1,788.

- Młody faktycznie zrobił duży postęp - przyznał skromnie jego ojciec, Sławomir Drabik. Decyzja o tym, by Maksym przeniósł się przed sezonem 2015 do Wrocławia okazała się strzałem w dziesiątkę. - Wiadomo, jak w żużlu z tymi klubami bywa i nie zawsze można być pewnym jutra. Ja sam przerabiałem jazdę we Wrocławiu i na razie wychodzi na to, że przejście tam z Maksem było dobrym pomysłem. Za nami pierwszy rok w Sparcie i jest okej. My jesteśmy zadowoleni z klubu, a on z nas. Tak to właśnie działa - dodał.

Osoby ze środowiska żużlowego podkreślają, że kluczowy wpływ na karierę Maksyma ma właśnie Sławomir Drabik. Pytany o to, jak sam postrzega swoją rolę, odparł: - Z tymi ojcami w żużlu to bywa różnie. Jakbym miał robić synowi presję, to wolałbym trzymać się z boku. Zawsze mówię Maksowi, że ma się tym żużlem po prostu bawić i jeździć na luzie. Jak nie ma w tym pasji, zabawy, to jaki jest sens wsiadania na motocykl? Maks próbuje tworzyć swoją historię, a ja na ile mogę, staram się mu w tym pomóc. On ma swój styl jazdy. Ja mogę mu pewne rzeczy podpowiedzieć, ale to on podejmuje decyzje na torze. Póki jest sobą, wszystko powinno być dobrze - ocenił Drabik.

Były żużlowiec zaznacza jednak, że udany sezon 2015 nie gwarantuje sukcesu w kolejnych latach. - Właśnie to powtarzam Maksowi. W sporcie nie ma tak, że ktoś ma sukces na całe życie. Sam musi na to zapracować, a talent, który nie jest poparty pracą, to mało. Widzę, jakie Maks ma do tego podejście i wszystko jest okej. To, co w ostatnim roku osiągnął to moim zdaniem nie jest przypadek - zaznaczył ojciec zawodnika.

Plebiscyt Tygodnika Żużlowego był okazją do podsumowań i refleksji na temat przyszłości sportu żużlowego. - Bardziej niż o Maksa martwię się właśnie o nasz speedway. Nie wiem, co będzie dalej. Za dużo tu złych informacji. Kolejne kluby padają i pojawia się coraz więcej problemów. Cieszy mnie jedynie wiadomość, że na mapę żużla wraca po roku przerwy Włókniarz. To miasto, które lubi speedway, co widać zawsze po trybunach. Mi i Maksowi dobrze we Wrocławiu, ale chcę, by Częstochowa zmierzała w dobrą stronę - podsumował.

Źródło artykułu: