W związku z tym, że doszło do połączenia rozgrywek I i II ligi, opolanie zmierzą się w nadchodzącym sezonie z czołowymi zespołami zaplecza Ekstraligi. Kolejarz będzie rozgrywać jedynie mecze na własnym torze, w związku z czym nie może nastawać się na rywalizację w ligowej tabeli. Prezes Andrzej Hawryluk zapowiada jednak, że jego drużyna postara się napsuć krwi swoim rywalom.
Emocji powinno dostarczyć już spotkanie pierwszej kolejki, kiedy do Opola zawita Włókniarz Częstochowa. - Na początek mamy mecz z Kolejarzem i absolutnie nie lekceważymy tego przeciwnika. Nie będzie to łatwy pojedynek - stwierdził po ogłoszeniu terminarza prezes częstochowian, Michał Świącik.
W Opolu zareagowano na te słowa z zadowoleniem. - Jeśli w Częstochowie spodziewają się trudnego meczu, to mają rację - przyznał z uśmiechem prezes Hawryluk. - Wiadomo, że przy Włókniarzu jesteśmy kopciuszkiem. Nasz budżet to paręset tysięcy, a oni zbudowali drużynę za kilka milionów. Nie ma u nas mistrzów świata, ale są zawodnicy, którzy wiedzą na czym polega żużel. Ta dyscyplina bywa nieprzewidywalna i będziemy chcieli utrzeć Włókniarzowi nosa. Liczę, że kibice także dopiszą i że będziemy zadowoleni z frekwencji - dodał.
W Opolu, jeśli chodzi o budżet, będzie w tym roku rzeczywiście skromnie. Klub nie nastawia się, by miał on przekroczyć 400 tysięcy złotych. - Muszę przyznać, że mozolnie idą nam rozmowy z lokalnymi sponsorami. Mam wrażenie, że dla żużla Opole przynajmniej na razie jest ziemią spaloną. Lepiej układają nam się o dziwo rozmowy z firmami spoza miasta. Co do finansów, otrzymaliśmy 400 tys. złotych dotacji z miasta. Spodziewamy się też wsparcia ze strony urzędu marszałkowskiego. Część tych pieniędzy przeznaczymy na szkolenie młodzieży. Liczymy, że frekwencja będzie dopisywać, ale jakie będą z tego zyski? Na ten moment trudno ocenić - zaznaczył Andrzej Hawryluk.