Wśród powodów protestu, jaki zamierzają zorganizować kibice, wymienia się: brak komunikacji z zarządem Fogo Unii, zamknięcie sektora "fan", zmniejszenie sektora rodzinnego czy wzrost cen biletów. "Namawiamy do nieuczęszczania na spotkania przy ul. Strzeleckiej, gdzie kibice traktowani są wyłącznie jako źródło łatwego dochodu, a ich zdanie nie zasługuje na minimum uwagi" - tłumaczą przedstawiciele Grupa Ultras Unia Leszno.
- Ci kibice, jeśli chodzi o organizację dopingu na stadionie, nie są może najwyższą półką w Polsce, ale ich działania są na pewno potrzebne. Robią barwne oprawy i dzięki nim jest głośno na stadionie. To może się podobać i jeśli tego zaprzestaną, czegoś będzie na pewno brakować - ocenia były trener leszczyńskiej Unii, Jan Krzystyniak. - Wśród powodów protestu wymienia się m.in. zamknięcie sektora "fan" i coraz droższe bilety. Przygotowywanie meczowych flag i innych transparentów na pewno kosztuje. Ci kibice powinni mieć pewne zniżki, ale to sprawa, którą muszą ustalić z klubem. Najważniejszy w tej sprawie jest dialog, którego teraz brakuje - dodał.
Fogo Unia ma stabilną sytuację finansową i zbudowała skład, który powinien pozwolić jej na ponowną walkę o mistrzostwo Polski. Konflikt z częścią kibiców mógłby popuść jednak atmosferę wokół klubu. - Zarząd Unii zbudował bardzo mocny skład i pod tym względem na pewno wykonał swoje zadanie. Żużel to jednak nie tylko ściganie przez cztery okrążenia, ale też kibicowanie. To przecież dla tych, którzy przychodzą na stadion zawodnicy rywalizują na torze. Klub patrzy na swoje finanse, ale powinien zrozumieć też racje, jakie przedstawiają fani. Konflikt z kibicami może zepsuć całą atmosferę wokół Unii, a ta do tej pory była przecież bardzo dobra. Jako były żużlowiec i trener mogę powiedzieć, że zawodnicy naprawdę zwracają uwagę na doping kibiców. Zupełnie inaczej jeździ się, gdy ma się ich wsparcie, a inaczej, gdy mamy ciche i puste trybuny - zaznaczył.
Nie zmienia to faktu, że Grupa Ultras Unia Leszno popełnia błąd, nawołując pozostałych kibiców do bojkotu meczów swojego klubu. Jest to krok w złą stronę. - Uważam, że takie nawoływanie to nic dobrego. Oby to nie była rzucona przez nich zapałka, która wybuchnie. Nie ma co ukrywać, bilety na mecze żużlowe w Polsce rosną. Dla wielu jest to natomiast jedyna rozrywka. Nie każdy ma pieniądze, by lecieć na zagraniczne wakacje. Ludzie przychodzą całymi rodzinami na stadion. To oni, niezbyt zamożni ludzie, są sponsorami tego klubu. Nie byłoby sensu robić w Lesznie żużla, gdyby nie było tam kibiców. Unia musi o tym pamiętać - podsumował Krzystyniak.
Zobacz wideo: W Budapeszcie polscy hokeiści zagrają o ZIO
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Panie Prezesie, czy Pan na coś upadł w młodości?
Czytaj całość