Z drugiej strony ekranu (30): Falubaz i babka klozetowa

Chwilę przed startem nowego sezonu wracają stare pytania. Kto i jak może się spisać oraz od czego będzie zależeć wynik. Zgodnie z ekstraligowym alfabetem zaczynamy od Falubazu.

Zielona Góra zawsze charakteryzuje się wielkimi ambicjami, ale też oczekiwaniami. Falubaz to przecież klub z tradycjami, który przeważnie marzy o wielkich rzeczach. - Ciśnienie z góry? Przede wszystkim ja sam cisnę na siebie - przekonywał mnie ostatnio nowy trener zielonogórzan. Postawienie przez Roberta Dowhana właśnie na Marka Cieślaka może okazać się strzałem w dziesiątkę (sezon 2011 przyniósł złoto). Dlaczego? W tym roku jego nos będzie bardziej czujny niż ostatnio, a chęć sportowego przypomnienia o sobie z pewnością największa od paru dobrych lat.

W odpowiednim miejscu

Właśnie stuknęła mu 50-tka w czarnym sporcie, a to oznacza, że widział, słyszał, robił i zdobywał już raczej wszystko (niedługo poczytamy o tym w książce autorstwa Wojciecha Koerbera). Ostrowska przygoda już za nim, wszelkie echa pamiętnego dialogu też, nowy rozdział dopiero przed. - Ja nie jestem białym charakterem, ale też nie takim czarnym jak niektórzy mnie malują - przyznaje 66-letni trener.

19 medali Drużynowego Pucharu Świata (we wszystkich możliwych rolach) i 17 krążków klubowych - to musi robić wrażenie. W każdym ligowym zespole sięgał po medal, z czterema zdobył mistrzostwo kraju. Jaka jest recepta na taki sukces? - Znaleźć się w odpowiednim czasie i miejscu - twierdzi w swoim stylu, uśmiechając się szczerze.

Ale tak już mówiąc serio, dopytałem narodowego trenera o to osławione przygotowanie toru. Bo ponoć wiele osób z różnych zakątków kraju telefonuje do niego z prośbami o radę, a on sam jest uznawany za mistrza w tej kwestii. - Racja, trochę jest w tym przesady. Twierdzenie, że Cieślak robi rywalom na złość nie jest prawdziwe. Tu chodzi o to żeby znać preferencje zawodników swojej drużyny co do jazdy w konkretnych warunkach. Trzeba ich obserwować i rozmawiać. W porozumieniu z toromistrzem nie robić toru pod jednego, ale pod większość - tłumaczy trener.

Kilka pytajników

Pod kogo więc Cieślak będzie przygotowywał ścieżki w Winnym Grodzie? Pod sprowadzonych Karpowa i Larsena? - Tak, sprowadzenie ich to właściwie mój pomysł. Ten pierwszy ma dobre starty, w tym drugim drzemie duży potencjał - nie kryje trener. I pewnie postawa tych zawodników (w składzie będzie miejsce raczej tylko dla jednego) może okazać się języczkiem u wagi. Punkty któregoś z nich mogą przechylić szalę szczególnie w wyjazdowych bojach ekipy spod znaku Myszki Miki. Pod warunkiem, że Ukrainiec zainwestuje porządnie w sprzęt, a Duńczyk nie będzie tylko myślał o swoich polowaniach.

Gdzie jeszcze są największe pytajniki? W postawie juniora Krystiana Pieszczka, który nie zawsze formą na torze potrafi sprostać mentalnym wymaganiom. No i w dyspozycji dwóch rekonwalescentów, którzy zimą mają sporo do roboty. O ile Jason Doyle doznał kontuzji w ostatnim akordzie sezonu 2015, o tyle Jarek Hampel miał z głowy większą część roku. Kiedy i jak wrócą? W jakim zdrowiu i stylu? Najmniej niewiadomych widzę wokół Piotra Protasiewicza i Patryka Dudka, którzy mają swoje mniej lub bardziej podrażnione ambicje i mimo różnego wieku ciągły głód jazdy.

Przygotować mentalnie

Falubaz ma więc konkretny skład i aspiracje. Powrót Marka Cieślaka na ekstraligowe salony zapowiada się intrygująco. Bo w Falubazie zawsze jest ciśnienie na wynik, a oczekiwania po dwóch ostatnich sezonach urastają do niewyobrażalnych rozmiarów. - Jedziemy o medale. Drużyna nie może mieć pięciu liderów, bo jeden drugiemu chciałby wszystko wyrwać. Dlatego są Karpow i Larsen. Zobaczycie, że oni zaskoczą - tłumaczy trener. W grę najpewniej wchodzą też kwestie finansowe, ale w przypadku Falubazu najważniejsze wydaje się poukładanie nowej drużyny.

- Mnie zawsze mówili, że z naszych kadrowiczów, z którymi zdobyliśmy pięć złotych medali w drużynówce, to nawet babka klozetowa zrobiłaby mistrzów. A ja dodawałem, że ta babka to jeszcze musiałaby ich wcześniej odpowiednio nastawić, przygotować mentalnie do wielkich rzeczy - podkreśla selekcjoner. Nastawienie kibiców i działaczy na medal w Zielonej Górze jest właściwie zawsze, nowemu trenerowi pozostaje więc odpowiednio uzbroić zawodników. W gruby pancerz, duży spokój i skuteczną broń na rywali. Finał niewykluczony.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Przeczytaj więcej felietonów Gabriela Waliszki ->

Komentarze (49)
avatar
heniek
5.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oby znowu nie było zjazdu kibolstwa z Lubina. 
avatar
ikar
2.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
smiejcie sie z Falubazu i kpijcie, a ja coś czuję że niestet to moze byc ich sezon, bo maja piekielnie mocny skład 
avatar
eddy
1.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zgoda rodzicow byla potrzebna. Idealnie podrabialem podpis mojego Taty , i tez szybko zapisalem sie do szkolki ! Jacys "zyczliwi "doniesli ..Ojcu i...... jeszcze szybciej zostalem ..wypisany ! 
avatar
bravo333
1.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wiekszosc wpisów tragiczna jak zwykle.Trzymajcie sie faktów i to wszystko. 
KACPER.U.L
1.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słychać i widać wciąż nie ustające i obrażliwe posty w stronę osoby Marka 0,7 trenera kadry.Przecież zobowiązał się,i to nawet pisemnie,że wystarczy jeden browarek,może dwa i basta.0,7 w ogóle Czytaj całość