Rafał Trojanowski zna przyczynę słabszej formy Włókniarza Częstochowa

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

Włókniarz Częstochowa miał być jednym z faworytów Nice PLŻ. Tymczasem, już w pierwszej kolejce "Lwy" poległy w Pile 29:61. - Kompletnie się pogubiliśmy - mówi Rafał Trojanowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

WP SportoweFakty: Eliminacje Złotego Kasku w Krakowie nie przebiegły po twojej myśli. Zacząłeś jeszcze nieźle, ale w ostatnich wyścigach zamykałeś już stawkę.

Rafał Trojanowski: Na trzeci wyścig założyłem ekstremalne przełożenia. Zdawałem sobie sprawę, że może wyjść z tego katastrofa. Pierwsze biegi pokazały, że sprzęt jechał. Ale później chcieliśmy znaleźć coś lepszego. Zamiast lepiej, było jednak gorzej. Ważne, że udało mi się pościgać w tych zawodach i mogę wyciągnąć jakieś wnioski.

Wróćmy jeszcze do inauguracji Nice PLŻ. Wasza drużyna w Pile nie istniała. Niektórzy stawiali Włókniarz w gronie faworyta rozgrywek, ale już w pierwszym meczu polała się spora porcja zimnej wody.

- To był bardzo słaby mecz. Tak już jest, że kiedy nie jest się jeszcze objeżdżonym, to podejmuje się nietrafione decyzje. Tak było w Pile, gdzie kompletnie się pogubiliśmy. Nic więcej tutaj nie wymyślę. Trzeba po prostu jeździć i szukać ustawień, które okażą się dobre. Później już pójdzie z górki.

W dalszym ciągu dysponujesz silnikami, które podstawia brat Jacek, mechanik Taia Woffindena?

- Jeżdżę na tych samych silnikach, które kupiłem od Taia w tamtym roku. Podczas eliminacji Złotego Kasku w Krakowie testowałem całkowicie nowy silnik. Dopiero niedawno go otrzymałem. Jechałem na nim pierwszy raz i myślę, że to jest przyczyna mojego słabszego występu w Krakowie. Mogłem startować na sprawdzonych silnikach i być może byłoby lepiej, ale chciałem sprawdzić coś nowego.

Czym różni się sprzęt od Woffindena w porównaniu do tych, na których ścigają się pozostali zawodnicy?

- W tamtym roku widać było różnicę. Te dwie jednostki, na których ścigałem się przez poprzedni sezon były naprawdę udane. Myślę, że w dalszym ciągu powinny one spisywać się dobrze. Jak na razie, to przyczyną słabszej formy jest brak jazdy, a nie sprzęt.

Przed sezonem zostałeś kapitanem Włókniarza Częstochowa. Oczekiwania ze strony włodarzy i kibiców są spore. Tym bardziej, że Częstochowa to bardzo żużlowe miasto. Nie ma zbyt dużej presji na wynik?

- Myślę, że bez przesady. Nie zastanawiałem się nad tym jakoś szczególnie. Tak naprawdę, to jeszcze za wiele nie jechaliśmy. Za nami dopiero pierwszy mecz. Zobaczymy, co będzie dalej. Na pewno kapitan nie może mieć takich meczy jak ten w Pile. Muszę się jakoś zrehabilitować w następnych spotkaniach.

Patrząc po punktach, to twój występ nie wyglądał jakoś specjalnie słabo. Tylko w jednym wyścigu nie zdobyłeś punktów. Zdecydowanie gorzej zaprezentowali się natomiast Jonasson i Jeleniewski.

- Ogólnie to cała drużyna zawiodła. Każdy z nas pojechał gorzej niż powinien. Z wyjątkiem Artura Czai, reszta zespołu nie potrafiła się dopasować. Musimy popracować, poszukać i oby w niedługim czasie to zagrało.

W niedzielę czeka was wyjazd do Rawicza*. To chyba wymarzony rywal na podbudowanie morali zespołu.

- Nie myślimy w takich kategoriach, że będzie to dla nas spacerek. To kolejny mecz ligowy. Będziemy musieli pojechać dużo lepiej niż miało to miejsce w Pile. Chcemy pokazać naszym kibicom, że wynik z Piły był tylko jednorazową wpadką. Trener pozamieniał nas numerkami, pojedzie też Jacob Thorssell. Liczymy na zwycięstwo.

Rozmawiał Radosław Gerlach

*rozmowę przeprowadzono przed informacją o przełożeniu niedzielnego meczu w Rawiczu

Źródło artykułu: