Sławomir Drabik: Czuje się na siłach, aby jeździć

Od kilku lat Sławomir Drabik ma wyraźny monopol na wygrywanie w turniejach na lodzie. Ikona Włókniarza Częstochowa z małymi wyjątkami od kilku lat nie ma sobie równych na lodowej tafli. 43-latek również w Toruniu był poza zasięgiem rywali i stając na najwyższym stopniu podium zrobił sobie znakomity urodzinowy prezent.

Konkurencja jednak nie śpi i z roku na rok coraz więcej zawodników depcze po piętach zawodnikowi częstochowskiego klubu. Drabik zdaje sobie sprawę, że na lodzie coraz trudniej o sukcesy. - Teraz za dużo zabawy w tym już nie ma. Chłopaki chcą wygrywać, szykują motocykle, sprawdzają opony, kombinują. Ciśnienie jest naprawdę duże. W Toruniu tym bardziej. Tam zainteresowanie jest prawie takie jak u nas. Na trybunach full ludzi i każdy się chce pokazać. Ci, co potrafią się ścigać, jadą na Maksa - podkreśla.

43-latek do zawodów w Toruniu przystąpił z marszu, zaledwie dzień po powrocie z obozu przygotowawczego "Lwów" w Jaworzynce, gdzie trener Piotr Ruszel nie oszczędzał swoich podopiecznych. - No, "Rożek" (trener Piotr Ruszel - przyp. red.) nas nie oszczędzał. Każdy, kto biegał po górach zimą, wie, o czym mówię. A biegaliśmy dużo i to po urozmaiconych trasach. Mieliśmy przeszkody jak na Wielkiej Pardubickiej (śmiech) - żartuje Drabik.

Mimo swojego wieku, Drabik wciąż jest tytanem pracy i pod żadnym względem nie ustępuje młodszym kolegom podczas sezonu przygotowawczego. Dużą rolę w tej materii odgrywa doświadczenie 43-latka. - Jestem już tak wytrenowany, że po kilku dniach zajęć czuję się silny. Młodzi mają gorzej, bo oni muszą wszystko robić od podstaw. Obóz to najlepszy sposób na przygotowania. Mieliśmy tam wszystko, co potrzeba: oprócz biegania była siłownia, hala, narty. Górski klimat też swoje zrobił - dodaje zawodnik.

W tym sezonie po rocznym epizodzie w barwach Unii Tarnów, Drabika czeka zażarta walka o miejsce w składzie swojej macierzystej drużyny. Drabik wierzy jednak w swoje możliwości i liczy, że przekona do siebie trenera Piotra Żyto. - Na pewno nie patrzę w dowód i nie liczę, ile mam lat. Czuję się na siłach, aby jeździć, gdyby było inaczej, to dałbym sobie spokój. Zobaczymy, jak będzie. W meczach pojadą najlepsi, a treningi pokażą, na co kogo stać. Nicki i Greg pewnie będą poza zasięgiem, a reszta ma równe szanse - kończy Sławomir Drabik.

Źródło artykułu: