Żaden z naszych ekspertów nie miał wątpliwości, że Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk w meczu 2. kolejki Nice Polskiej Ligi Żużlowej pokona Stal Rzeszów. Nikt jednak nie zakładał, że przewaga gospodarzy wyniesie aż 34 punkty. O tym jak fatalny był to mecz w wykonaniu Żurawi świadczy fakt, że żaden z zawodników nie przekroczył granicy sześciu "oczek". W drużynie Wybrzeża jedynie Dominik Kossakowski miał gorszą zdobycz punktową od najlepszych zawodników Stali. Jednak biorąc pod uwagę liczbę zdobytych bonusów, może on mówić o lepszym występie. Co spowodowało, że po pewnej wygranej u siebie z Orłem Łódź, rzeszowianie nie przypominali drużyny sprzed tygodnia?
- Trzeba się umieć dostosować do twardego toru. Był równy dla wszystkich więc nie można na niego narzekać. Nasi zawodnicy nie potrafili się do niego przełożyć. Dodatkowo popełniali błędy odchodząc od krawężnika. To główne powody naszej wysokiej porażki - powiedział Janusz Ślączka.
Największym zaskoczeniem in minus była postawa Nicklasa Porsinga i Scotta Nichollsa, którzy łącznie zdobyli zaledwie dwa punkty. Porsing po dwóch defektach nie pojawił się więcej na torze. - Po dwóch defektach jego silniki nie nadawały się do jazdy. Jeden zatarł, a w drugim miał problemy z elektryką. Generalnie podstawowy sprzęt ma do naprawy. Zawodnicy muszą mocno popracować nad silnikami. Oprócz Porsinga na pewno dotyczy to Nichollsa. Przed kolejnym meczem będziemy to robić na swoim torze, nad którym również musimy popracować - zakończył menedżer Stali Rzeszów.
W 3. kolejce Nice PLŻ Stal Rzeszów podejmie KSM Krosno, które do tej pory nie odniosło jeszcze zwycięstwa.