Rafał Trojanowski miał być jednym z liderów Eko-Dir Włókniarza Częstochowa. Przed rokiem "Trojan" był czołowym zawodnikiem Speedway Wandy Instal Kraków i Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Pod Jasną Górą wiązano z nim duże nadzieje i mianowano kapitanem zespołu. Jednak na początku sezonu Trojanowski jest cieniem zawodnika, który rok temu zapewniał krakowianom zwycięstwa.
W Pile 39-letni żużlowiec zdobył 6 punktów, kiepsko spisywał się również w treningach punktowanych, które w sobotę i niedzielę zorganizowano w Częstochowie. W starciu z Unią Tarnów wywalczył 6 punktów i bonus, a z pozbawioną gwiazd Fogo Unią Leszno zapisał na swoim koncie 3 punkty. Kibice z niecierpliwością oczekują na przełamanie doświadczonego żużlowca.
Nadzieją dla Trojanowskiego ma być silnik, na którym ścigał się rok temu, a na początku sezonu był w serwisie. - Nic nowego nie wymyślę, jest bardzo słabo. Cały czas coś źle robię, popełniam błędy. Czasami uda mi się wystartować dobrze, a niestety na trasie jest gorzej. Ogólnie wszystko nie działa, czasem pojadę lepiej, ale te przełożenia to nie jest to i się gubię. Moim zbawieniem może być mój silnik z ubiegłego sezonu, który ma przyjść z Anglii. Jak to nie pomoże, to będzie problem - przyznał Trojanowski.
Kapitan Eko-Dir Włókniarza może szybko stracić miejsce w składzie. Na niedzielnym treningu punktowanym z dobrej strony pokazali się Jacob Thorssell oraz Nicolai Klindt. - Chłopaki jadą dobrze. Muszę na pewno pojechać zdecydowanie inaczej niż do tej pory. Nie będzie lekko, trzeba dobrze się przygotować na treningach. Do tego toru jest trudno się dopasować, trochę się gubimy. W jednym biegu jest lepiej, w drugim dużo gorzej. Goście przyjeżdżają i są dużo szybsi. Ewidentnie u mnie coś jest nie tak. Jak się w pierwszych meczach nie trafi z formą, to później jest nerwowo, podejmuje się głupie decyzje i jest coraz gorzej. Nie ma co narzekać na sprzęt, trzeba pracować i spokojnie podejść do następnego sparingu - powiedział Trojanowski.
Zawodnik Włókniarza nie zgania przyczyny słabych występów na przygotowanie nawierzchni. - Wszystko jest dobrze, nie ma co zwalać na tor. Przyjeżdżają zawodnicy z innych klubów i radzą sobie bardzo dobrze. Po prostu coś robimy nie tak i dlatego jest taka różnica. Tobiasz Musielak był w niedzielę poza zasięgiem, w sobotę Kenneth Bjerre czy Leon Madsen. Wiadomo, że są to zawodnicy z wyższej półki, ale jakiś kontakt powinienem złapać z nimi - zakończył Trojanowski.