Monarchowie rozpoczęli sezon na Armadale

Materiały prasowe / Mecz Edinburgh Monarchs
Materiały prasowe / Mecz Edinburgh Monarchs

Pogoda, jak przystało na wyspiarską tradycję, wydłużyła o tydzień oczekiwanie miłośników żużla w Edynburgu na spotkanie z ich ulubioną drużyną.

Nic więc dziwnego, że działacze Border Roofing Monarchs robili wszystko, by mimo chłodu i popadującego co jakiś czas deszczu mecz o Puchar Ligi z Berwick Bandits tym razem doszedł do skutku. Starania nie poszły na marne - na Armadale Stadium zawarczały silniki! Do pełni szczęścia zabrakło tylko wygranej...

Goście z Berwick objęli prowadzenie w 5 wyścigu i nie oddali go już do końca zawodów. W trakcie zawodów nie brakowało momentów gdy wydawało się, że gospodarze zdołają odwrócić losy rywalizacji. W decydujących momentach to goście wygrywali wyścigi 5:1 i rozpoczynało się ponownie odrabianie strat. Mimo niekorzystnego dla gospodarzy przebiegu zawodów nie brakowało wyścigów, które rozgrzewały zmarzniętą i moknącą widownię. Ale tak zawsze jest na Armadale!

Stosunkowo krótkie proste i nieco wydłużone, nachylone łuki sprawiają, że kibice są świadkami wyjątkowego spektaklu. Czasami można odnieść wrażenie, że zawodnicy nie ścigają się po torze żużlowym tylko pokonują go na jakiejś gigantycznej i dziwacznie wyprofilowanej karuzeli. Nawet jeśli ktoś znajdzie w łuku bardziej przyczepną ścieżkę i odskoczy swoim rywalom na prostej to w następnym łuku ponownie wszyscy jadą w kontakcie! Kwintesencja speedwaya...

Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy przyjechałem na ten stadion z ciekawością przyglądałem się wszystkiemu dookoła. Trudno było znaleźć pozytywy jeśli wcześniej regularnie bywało się na "Jancarzu" w Gorzowie, na toruńskiej Motoarenie czy na Smoczyku, albo uczestniczyło się w przebudowie bydgoskiej Polonii w końcu lat dziewięćdziesiątych... Ale po pierwszym wyścigu jaki tu obejrzałem przestałem zwracać uwagę na to co nieistotne. Liczy się przecież to co na torze - ważny jest speedway! A tego na Armadale nigdy nie brakuje!

Klucz do sukcesu Bandytów tkwił w lepszej znajomości miejscowego toru. Ale nic dziwnego skoro Theo Pijper i Matthew Wethers jeszcze niedawno zwyciężali w barwach Monarchów. Tymczasem w zespole gospodarzy mieliśmy dwóch absolutnych debiutantów, dla których były to pierwsze kółka na trudnym technicznie torze w Edynburgu. Dlatego minimalna przegrana 44:46 jest mimo wszystko niezłym prognostykiem na przeszłość.

EDINBURGH ROOFING BORDERS MONACHS 44 - Jye Etheridge 0 punktów (3 starty), Kevin Wolbert 8(5), Erik Riss 6+1 (4), Sam Masters 15 (5), Ryan Fisher 7 (4), Max Clegg 8+2 (6), Dan Bewley 0 (3).

BERWICK BANDITS 46 - Thomas Jorgensen 5+3 (4), Theo Pijper 11 (5), Kevin Dolan 12 (5), Anders Mellgren 0 (3), Seb Alden 6 (4), Matthew Wethers 9+2 (5), Liam Carr 3+3 (4)

Dla gości, drużyny Berwick Bandits była to pierwsza wygrana na Armadale od… 1998 roku!

Jarek Ratkowski

Komentarze (6)
avatar
Melbor
12.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
czyli taka armia sportowych wynalazków morze zadowolić kibiców a u nas każdy z obcym paszportem to gwiazda czyli swego nie znacie cudze lubimy