Rufin Sokołowski: Obawy o Fogo Unię przesadzone

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Peter Kildemand

Były prezes Unii Leszno, Rufin Sokołowski przestrzega obecne władze klubu przed nerwowymi ruchami. - Porażka na inaugurację ligi nie jest powodem, by panikować. Unia może się cieszyć, że problemy przyszły na starcie sezonu - przekonuje.

Leszczynianie zanotowali ligowy falstart, przegrywając na własnym torze ze Stalą Gorzów. Dodatkowo poważnym problemem zespołu jest kontuzja jednego z liderów zespołu - Emila Sajfutdinowa. Na kilka tygodni wypadł też junior, Dominik Kubera.

- Na miejscu Fogo Unii cieszyłbym się, że te nieszczęścia skumulowały się właśnie teraz, na starcie sezonu. Runda zasadnicza służy tylko temu, by wyłonić najlepsze cztery zespoły przed play-offami. Dopiero tam zaczyna się walka na całego i wszyscy jadą od początku. Wyobraźmy sobie, że kryzys dopada drużynę na dwa tygodnie przed półfinałem i to wtedy wypada z powodu kontuzji Sajfutdinow. To wówczas można byłoby mówić o panice i problemie. Mamy natomiast dopiero kwiecień i naprawdę nie ma powodu, by się zamartwiać. Szukanie winnych porażki i wykonywanie nerwowych ruchów byłoby krokiem w złą stronę. Unii mogę jedynie radzić, by na spokojnie doszła do tego, co na inaugurację nie zagrało - podkreśla Rufin Sokołowski.

Były prezes leszczyńskiego klubu uważa, że porażka na inaugurację to w dużej mierze efekt nie najlepszych przygotowań do sezonu. - Kontaktowałem się w czasie meczu z byłym prezesem Stali, Jurkiem Synowcem i obaj byliśmy zaskoczeni, że Unia roztrwoniła swoją przewagę. Tor w drugiej części zawodów się zmienił i gorzowianie najwyraźniej się do niego dużo lepiej dopasowali. Sam skłaniam się jednak bardziej ku teorii, że ręce leszczyńskich zawodników po prostu nie wytrzymały. Unia przystępowała do tego meczu w zasadzie bez sparingów, zupełnie na surowo i mogła po prostu nie wytrzymać trudów tych zawodów. Inna sprawa, że przygotowania do ligi nie wyglądały tak jak powinny. Nie pamiętam sytuacji, by w poprzednich latach w marcu nie rozgrywano w Lesznie żadnych sparingów. Nie chcę, by odniesiono wrażenie, że dawniej było lepiej, ale w latach 90. zaczynaliśmy mecze kontrolne 5 marca, a do startu ligi mieliśmy za sobą po cztery-pięć sparingów. Gdzieś popełniono błąd, przygotowując przed zimą ten tor. Przyczyniło się to do porażki ze Stalą, ale nie powinno mieć to wpływu na dalszy przebieg sezonu - przyznaje.

W najbliższy weekend Fogo Unię czeka niełatwy mecz w Tarnowie. Sokołowski nie zgadza się ze stwierdzeniem, by leszczynianie już teraz znajdowali się pod ścianą. - Zobaczymy, czy Unii uda się wygrać w Tarnowie, ale ten wynik niczego nie będzie jeszcze przesądzał. Nawet jeśli po dwóch kolejkach drużyna zostanie bez punktów, wszystko zdoła jeszcze nadrobić. Optymistyczne jest to, że czas działa tak naprawdę na korzyść tego zespołu. Z każdym kolejnym meczem objeżdżać będą się juniorzy, a do startów wróci za parę tygodni Sajfutdinow. Drużyna będzie więc tylko silniejsza. Gorzej niż teraz być nie może - kwituje.

Źródło artykułu: