Genialny debiut i ogromne poświęcenie juniora Byków. "Ostatni bieg był z lodem pod kewlarem"

Debiut jak marzenie zaliczył przed leszczyńską publicznością 19-letni Daniel Kaczmarek. Dwa razy mijał metę na pierwszym miejscu i na swoim rozkładzie miał między innymi Martina Vaculika. - Dobrze to wszystko się ułożyło - mówi.

Piotr Walkowiak
Piotr Walkowiak
Daniel Kaczmarek WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Daniel Kaczmarek

Mimo, iż kibice mogli spodziewać się lepszego niż ostatnio występu juniorów Fogo Unii Leszno, to nikt nie przypuszczał, że w biegu młodzieżowym przywiozą podwójne zwycięstwo, pokonując Pawła Przedpełskiego. - Pojechaliśmy tak, jak umieliśmy najlepiej. Cieszę się, że dało nam to 5:1. Mam nadzieję, że takie biegi będą się powtarzały znacznie częściej. Będziemy na pewno dalej ciężko pracować i dawać z siebie wszystko - zaznacza Daniel Kaczmarek.

Patrząc na przebieg całego spotkania, można dojść do wniosku, że ten bieg był jednym z kluczowych. Po nim przecież przyjezdni ani razu nie zdołali zbliżyć się do gospodarzy. Nieco innego zdania jest wychowanek leszczyńskiego klubu. - Myślę, że jeden bieg nie ma na to wpływu. Przez całe zawody trzeba kolekcjonować te 4:2 czy też 5:1 i koniec końców da to wygraną - komentuje.

W drugim swoim starcie 19-latek przywiózł zero, lecz swoją wartość pokazał znów gonitwę później, gdzie po raz drugi odniósł zwycięstwo. Świetną robotę wykonał też dla niego Grzegorz Zengota, który musiał przez cztery kółka toczyć bój z Martinem Vaculikiem. - Tak naprawdę się za bardzo nie oglądałem, ale jeśli tak było, to bardzo mu dziękuję. Miałem na starcie po swojej lewej stronie puste pole i przytrzymałem krawężnik na pierwszym wirażu, tak jak mówił mi trener. Dobrze to wszystko się ułożyło, sprzęt miałem szybki i oby było tak dalej - mówi.
Daniel Kaczmarek udanie zadebiutował w Lesznie Daniel Kaczmarek udanie zadebiutował w Lesznie
Leszczynianin jest po paru groźnych upadkach i wciąż odczuwa ich skutki. Ostatni zaliczył w Czechach podczas zawodów juniorskich. Dużo trudności sprawił mu przez to ostatni wyścig w starciu z Get Well Toruń. Wówczas odezwała się jego boląca ręka. - Jechałem ostatni bieg z lodem pod kewlarem. Traciłem już praktycznie siły. Gdyby nie moi lekarze i fizjoterapeuci, to na pewno bym w tym spotkaniu w ogóle nie pojechał. Postawili mnie oni na nogi i to jest ich wielka zasługa. Ja tylko wsiadłem na motocykl i pojechałem - oznajmia skromnie.

Teraz ma tydzień do powrotu do pełni sił. 1 maja bowiem Byki pojadą na kolejny mecz PGE Ekstraligi do Zielonej Góry. - Nie ma co przesadzać, z moim zdrowiem jest już coraz lepiej. Najważniejsze, by upadki mnie omijały i jestem pewien, że to wszystko pójdzie w dobrym kierunku - kończy.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy leszczyńska para będzie często wygrywała młodzieżowe gonitwy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×