Już w sobotę zainaugurowany zostanie cykl Speedway Grand Prix. Pierwsza runda odbędzie się w słoweńskim Krsko. Zmagania zakończą się pod koniec października na torze w australijskim Melbourne. W międzyczasie trzy rundy będą gościć nad Wisłą. 14 maja najlepsi żużlowcy świata spotkają się w Warszawie, 27 sierpnia w Gorzowie i 1 października w Toruniu.
- Myślę, że wszyscy z niecierpliwością czekamy na start tego cyklu. Zobaczymy w nim dwójkę młodych zawodników, którzy są nadzieją nie tylko polskiego, ale i światowego żużla. Każdy zadaje sobie pytanie, jak temu podołają. Mniej wątpliwości jest przy Bartku Zmarzliku, bo od początku sezonu w zasadzie we wszystkich zawodach prezentuje równą i wysoką formę. Piotrek Pawlicki spisywał się słabiej, ale ostatni ligowy mecz już pokazał, że wszystko idzie w dobrą stronę. Do tego jest Maciek Janowski. Co prawda nie miał jak dotąd zbyt wiele okazji do jazdy, ale mimo swojego młodego wieku jest już doświadczony. Poprzedni sezon, gdy utrzymał się w cyklu na pewno zaprocentuje. Żałuję tylko, że od pierwszego turnieju Grand Prix nie będziemy oglądać Jarka Hampela. Namieszałby w czołówce i z nim ta rywalizacja wyglądałaby jeszcze ciekawiej - mówi trener Stanisław Chomski.
Opiekun Stali Gorzów nie ukrywa, że będzie spoglądać ze szczególną uwagą na swego podopiecznego - Bartosza Zmarzlika. Chomski uważa, że zarówno 20-latek, jak i starszy o rok Piotr Pawlicki mogą wnieść do cyklu wiele dobrego.
ZOBACZ WIDEO Francuzi obawiają się zamachów? "Nie jesteśmy gotowi na Euro"
- Nadzieje są duże, ale trzeba podchodzić do nich umiarkowanie. Pamiętajmy, że w Grand Prix ważna jest rutyna. Piotrek i Bartek są bardzo ambitni, ale debiutują jako stali uczestnicy i mogą być tym faktem "podpaleni". A czasem, by dojść do półfinału i osiągnąć sukces, potrzeba odrobiny kalkulacji. Na końcowy sukces składa się wiele czynników, lecz jednego jestem pewien: będziemy oglądać ze strony tej dwójki widowiskową jazdę. Oby przełożyło się to też na skuteczność. Będę kibicować wszystkim polskim zawodnikom, a zwłaszcza Bartkowi, aby zaszedł jak najwyżej. Jeśli nie będzie miał pecha i nie dosięgną go w trakcie sezonu jakieś problemy, to powinien śmiało utrzymać się w ósemce cyklu. Kto wie, może powalczyć nawet o wyższe lokaty - zaznacza.
W przeciwieństwie do wielu ekspertów, Stanisław Chomski nie ma faworyta tegorocznego cyklu SGP. Jak przyznaje, ma pewne wątpliwości przy nazwisku Nickiego Pedersena. - Trudno byłoby wskazać na tym etapie konkretnego zawodnika. Pamiętajmy o tym, że sezon jest długi i wyczerpujący. To nie jest Formuła 1, gdzie sportowcy skupiają się tylko i wyłącznie na tych zawodach. W żużlu dochodzą ligi i inne turnieje, a wszystko trzeba ze sobą pogodzić. Słyszałem, że Jurek Kanclerz stawia na końcowy triumf Pedersena. Ja co do Duńczyka mam pewne wątpliwości. Determinacja z jego strony jest wielka, ale czy uda mu się pogodzić ze sobą wszystkie starty?
- U niego nie ma oszczędzania, do każdej ligi i zawodów podchodzi tak samo. Zobaczymy, czy takie tempo wytrzyma, bo z roku na rok jest coraz starszy. W dotychczasowych meczach Ekstraligi był skuteczny, ale zwróćmy uwagę, że biegi nominowane mu nie wychodziły. Woffinden, który w ubiegłym roku zdobył mistrzostwo w zasadzie bezapelacyjnie, na pewno nie da łatwo za wygraną. Poczekajmy jednak z ocenami, bo na tym etapie sezonu o dyspozycji większości zawodników można jeszcze niewiele powiedzieć. Niewykluczone, że turniej w Krsko przyniesie niespodzianki. Mamy wiosnę, a zwykle rywalizowano tam nieco później. Warunki pogodowe są dużo lepsze niż w Polsce, ale nie zmienia to faktu, że przed sobą mamy naprawdę sporo znaków zapytania - zaznacza Chomski.