Breum w sezonie 2024 wystąpił w 10 meczach ekipy z Opola. Odjechał 36 wyścigów, w których zdobył łącznie 47 punktów i pięć bonusów. Dzięki temu uzyskał średnią biegopunktową 1,444. To dało mu 28. lokatę w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Krajowej Ligi Żużlowej.
Teraz Duńczyk odsłania kulisy współpracy z OK Kolejarzem i nie zostawia suchej nitki na tamtejszych działaczach. - Wyglądało to tak, że klub cały rok obiecywał mi płatności. Za każdym razem powtarzali, że pieniądze trafią do mnie w ciągu tygodnia. Byłem okłamywany przez cały rok - mówi nam 22 - latek.
Duńczyk żałuje, że jeździł w Opolu
Breum przekazał nam, że Kolejarz zalega mu 104 tysiące złotych. Klub potwierdza, że zaległości faktycznie istnieją, ale dyrektor marketingu Grzegorz Grabalski zaznacza, że ta kwota jest zdecydowanie niższa. - To są pieniądze za dojazdy na mecze, punkty i podpis pod kontraktem - wylicza Breum.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Zawodnik podkreśla, że wiele razy próbował kontaktować się z prezesem klubu, by dowiedzieć się, kiedy otrzyma pieniądze. - Prezes nie odpowiada, gdy do niego dzwonię. Ma kilka różnych numerów telefonów. Naprawdę żałuję roku, który spędziłem w Opolu. Uważam, że ten klub nie okazuje szacunku swoim zawodnikom. Cały czas kłamią. Nigdy nie powiem o nich niczego dobrego - podsumowuje żużlowiec.
Kolejarz mówi, że Breum dostanie pieniądze
Skontaktowaliśmy się z dyrektorem marketingu OK Kolejarza Grzegorzem Grabalskim, który postanowił ustosunkować się do słów zawodnika. - Potwierdzam, że są zaległości w stosunku do Emila. Zamierzamy je uregulować jak najszybciej. Jesteśmy w procesie licencyjnym, który przewiduje pewne terminy, które nas obowiązują. Robimy wszystko, żeby w nich się zmieścić - zaznacza.
Dlaczego zobowiązania względem Breuma nie zostały uregulowane do tej pory? - Każdy klub ma różne źródła wpływów. Po zakończeniu sezonu nie ma już przychodów z biletów, więc pozostają nam w zasadzie tylko umowy sponsorskie. Jeśli one są realizowane płynnie, to jesteśmy w stanie wywiązywać się z płatności wobec zawodników. Gdy powstają zatory i dostajemy informację, że środki wpłyną za tydzień, a później okazuje się, że trwa to dłużej, to powstaje taki bałagan informacyjny - dodaje.
W Opolu nie zgadzają się natomiast z argumentem, że klub nie szanuje zawodników. - Bardzo dobrze znam Emila. Lubię go, świetnie nam się współpracowało. Ma mój numer telefonu. Jeśli nie był w stanie się do kogoś dodzwonić, to zawsze może skontaktować się ze mną. Gdy nawet nie odbieram, to oddzwaniam. Wszyscy żużlowcy wiedzą, że mogą kontaktować się ze mną, gdy nie są w stanie dodzwonić się do zarządu. Jeśli czegoś nie wiem, to sprawdzam i oddzwaniam z informacjami - tłumaczy Grabalski.
- Zarzut o brak kontaktu jest zatem w mojej ocenie bezpodstawny, chyba że jest kierowany stricte do konkretnej osoby. Trzeba też wziąć pod uwagę, że prezes zajmuje się różnymi rzeczami. Ma wiele na głowie. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale trzeba brać to pod uwagę. Co do szacunku, to mam zasadę, że staram się go okazywać ludziom, niezależnie od tego, czy ktoś na to zasługuje. Nie znam osoby, która byłaby w Opolu traktowana inaczej. Możemy się spierać, mieć odmienne zdanie, nie powołać kogoś do składu, zapłacić nieco później, niż powinniśmy, ale to nie jest brak szacunku. Na koniec dodam, że nigdy nie zdarzyło się, by jakikolwiek zawodnik Kolejarza nie został do końca rozliczony z tego, co mu się należy - podsumowuje Grabalski.
Nie tylko Breum mówi źle o Kolejarzu
Dodajmy, że Emil Breum nie jest jedynym zawodnikiem, który narzeka na jakość współpracy z OK Kolejarzem. Jako pierwszy o problemach z płatnościami na łamach WP SportoweFakty powiedział Paweł Miesiąc. W jego przypadku jest bardzo prawdopodobne, że sprawa skończy się przed Trybunałem PZM.
W bardzo ostrych słowach o Kolejarzu wypowiedział się również Tomasz Orwat, który stwierdził, że klub z Opola zniszczył mu karierę i życie. Cała rozmowa jest dostępna TUTAJ, a ze stanowiskiem zarządu Kolejarza można zapoznać się TUTAJ.