Bieg młodzieżowy podczas meczu Fogo Unii z rybniczanami zakończył się dużą niespodzianką. Po zakończeniu tej gonitwy doszło do nietypowego zdarzenia. Sędzia dopiero po dziesięciu minutach ogłosił, kto zajął drugą pozycję. Bartosz Smektała i Kacper Woryna wpadli bowiem na metę równocześnie.
- Tu nie było żadnych wątpliwości. Staliśmy z Romanem Jankowskim na mecie i obaj wpisaliśmy od razu 5:1. Nie wiem dlaczego tak długo musieliśmy czekać na ostateczną decyzję - powiedział po zawodach trener gości, Piotr Żyto. Nieco inaczej na tę sytuację patrzy jednak Bartosz Smektała. Przez kilka minut był przekonany, że pokonał na linii mety Worynę.
- Wydawało mi się, że wyprzedziłem Kacpra tak o pół koła. Ostatecznie jednak sędzia uznał, że to Woryna wpadł pierwszy na metę i przyznał mi jeden punkt. Byłem tym wszystkim trochę zdziwiony, bo rzeczywiście długo czekaliśmy na werdykt arbitra - skomentował po meczu Smektała.
Wychowanek leszczyńskiej drużyny zdobył w niedzielę cztery punkty, ale czuł spory niedosyt po tym spotkaniu. - Myślę, że mogłem dołożyć w tym meczu jeszcze ze dwa "oczka", a wtedy wynik drużyny mógłby być lepszy i zamiast remisu, byśmy wygrali. Niedosyt dotyczy zwłaszcza wyścigu młodzieżowego, bo ten ułożył się zupełnie nie po naszej myśli. W tych biegach oczekuje się od nas zwycięstw, a przegraliśmy 1:5 - wyjaśnił.
Smektała odniósł w niedzielę biegowe zwycięstwo, pokonując w czwartej gonitwie lidera przyjezdnych - Grigorija Łagutę. W swoim ostatnim starcie nie zdobył jednak punktów. - Cieszę się z biegowej wygranej, ale to nie zmienia faktu, że mogłem zaprezentować się w tym meczu lepiej. Będę chciał przeanalizować materiał wideo z tego spotkania, by wyciągnąć z mojej jazdy wnioski. Liczę, że w kolejnych zawodach będzie lepiej i się poprawię - podsumował Smektała.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Walasek: gubiliśmy za dużo punktów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}