Kluby zbliżają się do półmetku sezonu Nice Polskiej Ligi Żużlowej. KSM Krosno wygrało przed tygodniem w Rawiczu i po ośmiu meczach ma w dorobku dwa punkty. Cel, jakim jest zakończenie rozgrywek w pierwszej ósemce tabeli wydaje się jeszcze możliwy do zrealizowania.
Włodarze KSM zapewniają, że są w stanie zakończyć ten sezon bez zadłużenia. Wiele zależy jednak od postawy kibiców, gdyż wpływy z biletów są ważną częścią budżetu klubu. - Na razie dajemy radę. Jeżeli wróci z powrotem zaufanie ze strony kibiców, to powinniśmy zakończyć rozgrywki bez zadłużenia. To fani są naszym największym sponsorem - przyznał prezes klubu, Janusz Steliga.
Wpływ na frekwencję ma z pewnością fakt, że krośnianie nie zdobyli jeszcze punktów na własnym torze. - Przykro o tym mówić, ale po serii porażek na początku sezonu część kibiców nas opuściła i nie przychodzi na stadion, choć to normalne i zakładaliśmy, że taki scenariusz jest możliwy. Drużyna spisuje się jednak coraz lepiej i jest szansa, że kibice do nas wrócą. Jeśli tak się stanie, to nie powinniśmy spotkać żadnych finansowych niespodzianek. W przypadku, gdyby tak się nie stało, mógłby być jednak problem. Przez prawie 10 lat naszej działalności każdy zawsze dostawał swoje pieniądze i tak też będzie tym razem - zastrzegł Steliga.
Spadająca frekwencja na meczach w Krośnie daje zarządowi klubu do myślenia. - Słyszałem już głosy, czy jest sens naszej jazdy w Nice PLŻ, że może lepiej zostać w II lidze i wygrywać większość meczów na własnym torze. Patrząc na frekwencję z początku sezonu widać, że to właśnie tej I ligi chcą kibice. Zobaczymy jak będzie na koniec sezonu, gdy zsumuje się średnią frekwencję i porówna do tej z czasów II ligi. Na razie skupiamy się jednak na najbliższych meczach - skwitował prezes klubu.
ZOBACZ WIDEO: Marek Cieślak podziwia Jarosława Hampela: to olbrzymie cierpienie i walka