Artiom Łaguta, który w poprzednim sezonie urastał do roli lidera zespołu, ma za sobą zupełnie nieudany start ligowego sezonu w Polsce. Po kilku meczach, w których nie przekraczał granicy trzech punktów trener Robert Kempiński odstawił go od składu. Rosjanin wrócił do zespołu na mecz w Lesznie, ratując swoją drużynę od totalnej klęski. Uzbierał szesnaście punktów, a MRGARDEN GKM Grudziądz przegrał 35:55.
- Trzeba przyznać, że Artiom wrócił, i to w nie byle jakim stylu. W Lesznie pojechało na dobrą sprawę tylko dwóch zawodników: on i Antonio Lindbaeck. U Łaguty widać już było szybkość i wygląda na to, że problemy sprzętowe ma już za sobą. Ja z wybuchem radości się jednak wstrzymuję przynajmniej do niedzieli - zaznacza Kempiński.
Potwierdzeniem tego, że Łaguta ma już problemy za sobą powinien być najbliższy mecz z Get Well Toruń. W Grudziądzu nie ukrywają, że celem gospodarzy jest wygrana. Potrzeba do tego punktów ze strony Rosjanina. - O tym, czy Łaguta jest rzeczywiście w tak dobrej dyspozycji, przekonamy się właśnie w tym spotkaniu. Spisał się bardzo dobrze na wyjeździe, ale czy przełoży się to na mecz Grudziądzu? Liczę na to, że tak. Myślę, że jeżeli zrobi powyżej dziesięciu punktów, będziemy spokojni o dobry wynik - dodaje szkoleniowiec.
W porównaniu do meczu w Lesznie, do składu grudziądzan wraca Krzysztof Buczkowski. Miejsce w zestawieniu GKM-u stracił natomiast Peter Ljung. - Teraz, gdy Krzysiek nie ma już problemów z ręką, wracamy do naszego optymalnego składu. Ljunga nikt nie skreśla, ale w Lesznie pojechał poniżej oczekiwań. Nie mógł liczyć na to, że utrzyma miejsce w składzie - wyjaśnia Kempiński.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 39. Marek Cieślak podziwia Jarosława Hampela: to olbrzymie cierpienie i walka [2/3]
Litości Panie Trenerze.