Ułamek i Klindt zawiedli w Rzeszowie. "Można było liczyć, że zrobią po 10 punktów"

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz

W meczu 10. kolejki Nice PLŻ, Stal BETAD Leasing Rzeszów pokonała Eko-Dir Włókniarza Częstochowa 50:40. - Można było się spodziewać, że Ułamek i Klindt pojedynczo zrobią po 10 punktów, a oni zrobili tyle wspólnie - mówi Michał Finfa, menadżer Lwów.

WP SportoweFakty: Włókniarzowi znów zabrakło niewiele. Jaki był główny powód porażki?

Michał Finfa: Przesypiamy ostatni moment meczu. To jest powód naszej porażki w Rzeszowie. Nie ukrywam, że mieliśmy aspiracje, aby wygrać ze Stalą. Do tej pory Rzeszów był twierdzą, choć zespoły takie jak Wanda czy Orzeł stawiały się dzielnie. W konsekwencji jednak przegrywały. Wiązaliśmy nadzieję z tym, że to akurat my przerwiemy passę rzeszowian. Niestety, twierdza nadal pozostała niezdobyta. Mam nadzieję, że w tym sezonie już taka pozostanie.

Słabe występy zaliczyli Nicolai Klindt i Sebastian Ułamek. Można było się spodziewać, że to ktoś inny ewentualnie zawiedzie.

- Dokładnie. Można było się spodziewać, że oni pojedynczo zrobią po 10 punktów, a oni zrobili tyle wspólnie. To też jest jedna z przyczyn naszej przegranej. Generalnie każdy zawodnik zdobył tych punktów za mało, może poza Danielem Jeleniewskim.

Jakie jest pana zdanie odnośnie wykluczenia Klindta w 14. biegu?

- Na konferencji prasowej przekazałem to, co miał do powiedzenia sam zawodnik. Nicolai był bardzo zdenerwowany po wykluczeniu. Sędzia podjął taką decyzję, a ja nie chcę jej komentować. Na szczęście nie wpłynęła ona na wynik meczu, bo Stal wygrała zasłużenie. Nie będę mówił jednak, że coś było wspaniale, jeśli sam zawodnik do czegoś się nie przyznaje. Jestem od tego, żeby bronić stanowiska zawodników. Dlatego powiedziałem, że Klindt ma swoje wytłumaczenie i na pewno nie chciał spowodować upadku Macieja Kuciapy.

ZOBACZ WIDEO Stal - Włókniarz: ważny punkt. Porsing przechytrzył Ułamka (Źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Podtrzymuje pan zdanie, że tor nie był najlepszy?

- Daniel Jeleniewski powiedział, że tor nie był jakimś idealnym stołem. Widać było, że tor był wymagający dla zawodników. Dokładnie to chciałem powiedzieć.

Pochwały za ten mecz należą się właśnie Jeleniewskiemu.

- Jeśli podsumowalibyśmy wyjazdy Daniela w tym sezonie, to on nie schodzi poniżej 10 punktów. Miał tylko jedną wpadkę w Pile. Generalnie brakuje mu trochę "oczek" na naszym torze. Wierzę jednak, że dojdzie do takiej wprawy, że będzie notował dwucyfrówki i na wyjazdach, i na naszym torze przy Olsztyńskiej. Chcemy, żeby on był naszym wyraźnym liderem. Stąd zdecydowaliśmy się na to, żeby startował pod numerem 5 i przejął pałeczkę pierwszoplanowej postaci.

Z czego wynika wasza bolączka w biegach nominowanych?

- Być może z tego, że dużo spotkań jeździmy na wyjeździe. Tutaj chodzi też o tabelę. Handicap własnego toru w ostatnich biegach przechyla szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy. Mam nadzieję, że sytuacja odwróci się w Częstochowie i będziemy regularnie zdobywać punkty przy Olsztyńskiej.

Nie żałujecie, że w Rzeszowie nie skorzystaliście z Artura Czai lub Rafała Trojanowskiego?

- Jeśli mielibyśmy ich wystawić, to na pewno nie za Ułamka czy Klindta, więc to może być różnie rozpatrywane. Najgorzej w naszym zespole pojechała ta dwójka. Nie wydaje mi się, żebyśmy wcześniej mieli jakieś zastrzeżenia do jazdy tych zawodników. Na pewno nie byłoby takiej zmiany. Podejrzewam, że w takim wypadku zmieniony mógłby być Jacob Thorssell, ale on pokazał się w Rzeszowie z dobrej strony.

Przed wami również trudne boje u siebie, między innymi z Lokomotivem Daugavpils.

- Na pewno będziemy chcieli je rozstrzygnąć na swoją korzyść. Po drodze mamy jeszcze zaległy pojedynek z ekipą z Rawicza. W Częstochowie do tej pory idzie nam dobrze, choć odjechaliśmy tylko dwa spotkania. Wydaje mi się, że Łotysze - po tym co widziałem na ich terenie - zostawią u nas punkty.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: