Kibice zgromadzeni na Stadionie im. Edwarda Jancarza byli świadkami ciekawego pojedynku. Poszczególne biegi dostarczały sporo emocji, a zawodnicy chwalili przygotowanie toru. Jak się okazuje, nie było to jednak łatwe do osiągnięcia. - Cały dzień spędziliśmy tak naprawdę na torze. Śledziliśmy uważnie pogody, bo sobotnia burza trochę nam napędziła strachu. Cały tor był zalany, a każdy chce, żeby przygotować taką nawierzchnię, jaką się chce. Ostatecznie nam się to udało - przyznał gorzowski szkoleniowiec.
Rezultat wskazywałby na jednostronne widowisko, ale wygrana nie przyszła Stali Gorzów tak łatwo. - Nie ustrzegliśmy się błędów, zwłaszcza w trzeciej serii. Zaczęliśmy przegrywać starty i zawodnicy z Leszna nas postraszyli. Po dziesiątym biegu było zebranie, każdy powiedział swoje wnioski, pozbieraliśmy to w całość i poszły korekty. Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na torze, bo jest dość wysoki. Nie było jednak łatwo - mówił Stanisław Chomski.
Trener żółto-niebieskich przyjrzał się pokrótce postawie każdego z zawodników swojej drużyny. W przypadku Bartosza Zmarzlika nie było się do czego przyczepić, gdyż młodzieżowiec zdobył komplet 15 punktów i po raz kolejny był liderem zespołu, zastępując słabiej dysponowanych kolegów. - Co ja będę Bartka oceniał, jak kolejny komplet zrobił? Jest fajnie i o wiele łatwiej prowadzi się zespół, jak się ma takiego jokera w talii. To samo było w ubiegłym roku w Lesznie. Potrafił wygrywać biegi. To nasze koło ratunkowe, które w kryzysowych sytuacjach nie zawodzi - stwierdził gorzowianin.
ZOBACZ WIDEO Jacek Ziókowski: Zmniejszenie prędkości zwiększy bezpieczeństwo
{"id":"","title":""}
Na dobrym poziomie zaprezentowali się pozostali, szczególnie Krzysztof Kasprzak i Niels Kristian Iversen. - Reszta zawodników pojechała równo. Jeżeli mamy cztery zera w meczu, to trudno mówić inaczej. Nikt, poza Bartkiem, nie przekroczył 10 punktów i jechał w biegach nominowanych. Mogę wyróżnić Krzysia Kasprzaka. Moment startowy miał dobry, ale nie mógł dojechać do tego łuku. Na trasie robił jednak show i to było ozdobą widowiska. Biegi z jego udziałem były zacięte. Iversen pojechał może trochę poniżej swojego poziomu - zauważył Chomski.
Co ważne, zawodnicy w czasie zawodów wyciągali wnioski. - Przemek Pawlicki pomylił się trochę z ustawieniami w pierwszym biegu. Później była naprawa, a w ostatnim wyścigu popełnił błąd. Ostatecznie mogę wystawić mu jednak przyzwoitą ocenę. Matejowi Zagarowi, poza taśmą, niczego nie można odmówić. Miał starty i był waleczny po trasie - oceniał dalej opiekun ekipy z Gorzowa.
Pochwały otrzymali także reprezentanci Fogo Unii. - Leszczynianie rosną w siłę. Były słabsze wyścigi przeplatane lepszymi, jak choćby Piotrka Pawlickiego. Początek miał słaby, a później dwa biegi wygrane. To samo Grzesiek Zengota, który zepsuł tylko jeden bieg. To byli żużlowcy, z którymi naprawdę można się było ścigać - mówił trener Stali.
Ponownie najsłabiej w gorzowskiej drużynie wypadli Michael Jepsen Jensen i Adrian Cyfer. Po raz kolejny powodem okazały się problemy sprzętowe. - Jensen jedzie to, co jechał do tej pory. Dwa punkty i bonus... Chciałoby się jeszcze więcej. Na razie jest jak jest. Koledzy z pary są lepsi. Narzeka trochę na sprzęt, ale będziemy o tym rozmawiać. Adrianowi na treningu zatarł się najlepszy silnik, co go też troszeczkę podłamało - zakończył Stanisław Chomski.