Wygrywać każdy wyścig młodzieżowy - rozmowa z Nicolailem Klindtem, zawodnikiem Klubu Motorowego Ostrów

W nadchodzącym sezonie Nicolai Klindt ma być jednym z czołowych juniorów na pierwszoligowych torach. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Duńczyk opowiada, dlaczego wybrał Ostrów i jakie nadzieje wiąże ze startami w tej drużynie.

Jarosław Galewski: Dlaczego wybrałeś Ostrów?

Nicolai Klindt: Postanowiłem jeszcze przed końcem ubiegłego sezonu, że w nadchodzącym roku spróbuję swoich sił w pierwszej lidze, żeby mieć więcej okazji do startów. Pierwsze trzy lata w Polsce spędziłem w najwyższej klasie rozgrywkowej i nie ukrywam, że było bardzo trudno. Poza tym, brakowało mi jazdy. To wszystko wpłynęło na moją decyzję. Jeżeli chodzi o Ostrów, to mogę śmiało powiedzieć, że to bardzo profesjonalny klub, który chce w 2010 roku startować w Ekstralidze. Co więcej, to miasto nie znajduje się w jakiejś odległej części Polski, co sprawia, że nie będzie problemów z dojazdami na lotniska do Poznania i Wrocławia, które są bardzo blisko. To dla mnie perfekcyjne rozwiązanie. Dodam jeszcze, że mój mechanik, Łukasz Związko mieszka niedaleko Ostrowa. Na co dzień żyje w Gnieźnie, więc sprawa dojazdów nie stanowi w jego przypadku żadnego problemu.

Jakie cele stawiasz sobie w związku ze startami w Ostrowie?

- Zamierzam być numerem jeden na pozycji zagranicznego młodzieżowca w ostrowskim klubie. Mój cel jest bardzo prosty – chcę startować w każdym spotkaniu ligowym i notować jak najlepsze wyniki. Przede wszystkim chcę wygrywać każdy wyścig młodzieżowy, ponieważ zdaję sobie sprawę, że jestem lepszy od pozostałych juniorów w pierwszej lidze. Chciałbym, żeby moja średnia pod koniec sezonu wyniosła w granicach 1,7 – 2,0 pkt na bieg. Mam też wielką nadzieję, że jako drużyna wystartujemy w Ekstralidze już w 2010 roku.

Do tej pory startowałeś w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy uważasz, że z tego powodu w pierwszej lidze będzie ci znacznie łatwiej?

- Nie sądzę, że jazda w pierwszej lidze będzie łatwiejsza. Na pewno jednak w Ekstralidze startują znacznie lepsi zawodnicy. Nie należy jednak zapomnieć, że na pierwszoligowych torach będą ścigać się tacy żużlowcy jak Chris Harris, Sebastian Ułamek, Bjarne Pedersen, Rory Schlein czy Charlie Gjedde, którzy są blisko cyklu Grand Prix bądź w nim startują. To wszystko sprawia, że będzie bardzo trudno i dlatego zamierzam być skupiony nawet na 110 procent w każdym spotkaniu.

Możesz się pochwalić bogatymi osiągnięciami indywidualnymi, ale w polskiej lidze jednak nie błyszczałeś. Z czego to wynika?

- Bardzo dobry był dla mnie 2006 roku, kiedy startowałem w zespole z Wrocławia. Niestety, rok później, w okolicach marca przytrafiła mi się kontuzja ramienia i nie mogłem startować nawet do końca kwietnia. Poza tym, wrocławski klub zakontraktował Chrisa Holdera, który wykonywał naprawdę dobrą robotę. W efekcie było mi ciężko o miejsce w składzie. Myślę, że odjechałem tylko trzy spotkania i zdobyłem w nich okolicach ośmiu punktów, co na pewno nie jest dobrym wynikiem. W zeszłym roku broniłem natomiast barw klubu z Zielonej Góry, ale niestety mogłem dla nich pojechać tylko dwukrotnie. Za pierwszym razem rywalizowaliśmy z ekipą z Częstochowy i nie wypadłem jakoś szczególnie dobrze. Drugi pojedynek na torze w Zielonej Górze był jednak całkiem niezły. Zdobyłem wtedy w okolicach 6 punktów.

Czy wybór klubu z Zielonej Góry był słuszny?

- Spędziłem w Zielonej Górze naprawdę bardzo dobry okres. Wszyscy ludzie w klubie byli bardzo pozytywnie nastawieni i uprzejmi. Myślę, że gdyby nie decyzja o przenosinach do pierwszej ligi, to nadal jeździłbym w tym zespole. To bardzo profesjonalny klub, który posiada także w swoim składzie wielu ciekawych zawodników. Chciałbym podziękować tej drużynie i jej kibicom za miniony rok i wyrazić nadzieję, że jeszcze spotkamy się w przyszłości.

Jak wyglądają twoje przygotowania do nadchodzącego sezonu?

- Nie ukrywam, że było naprawdę wiele do zrobienia. Bardzo ciężko pracowałem nad moją formą fizyczną i myślę, że dzięki temu udało mi się zgubić około dwa kilogramy od początku nowego roku. Biegałem pięć razy w tygodniu, a dwa razy w tygodniu trenowałem boks. Poza tym, zakupiłem dwa nowe motocykle i pozyskałem dwóch w pełni dysponowanych mechaników. Jeden z nich będzie pracował Danii, Szwecji i Polsce a drugi w Anglii. Jestem znacznie lepiej zorganizowany niż w ubiegłym roku i dlatego może być tylko lepiej.

Jesteś jedną z nadziei duńskiego speedwaya na zastąpienie w przyszłości takich żużlowców jak Nicki Pedersen czy Hans Andersen. Wierzysz, że ty i twoi młodzi koledzy jesteście w stanie tego dokonać?

- W Danii jest wielu zawodników, którzy pewnie już wkrótce będą bardziej znani. Do tej pory raczej niewiele było o nich słychać. Mamy przecież Petera Kildemadna czy Rene Bacha, którzy zrobili już wielki krok w przód na arenie międzynarodowej. Poza tym, nie zapominajmy o takich żużlowcach jak Kenny Larsen, Casper Wortmann czy Simon Nielsen, którzy mają szansę na duży postęp w nowym sezonie. W każdym razie nic nie zmienia faktu, że zastąpienie Nickiego czy Hansa będzie bardzo trudnym zadaniem. Myślę, że w pierwszej kolejności powinni to zrobić tacy zawodnicy jak Kenneth Bjerre, Niels Kristian Iversen, Patrick Hougaard i ja.

Porozmawiajmy o początkach. Jak trafiłeś do żużla?

- Zacząłem w wieku pięciu lat, kiedy po raz pierwszy spróbowałem swoich sił na motocyklu o znacznie mniejszej pojemności. Tydzień później zostałem członkiem miejscowego klubu i uprawiałem motocross a także żużel na niewielkich motocyklach. Tak było przez dwa lata. W pierwszym roku startów uplasowałem się na szóstej pozycji w finale rozgrywek o mistrzostwo Danii, ale warto powiedzieć, że gdyby nie upadek w moim ostatnim starcie, to mógłbym być na miejscu trzecim lub czwartym.

Kibice w Ostrowie nie wiedzą o tobie zbyt wiele. Jaki jest na co dzień Nicolai Klindt?

- Jestem bardzo pogodnym człowiekiem, który zawsze ma uśmiech na twarzy i jest bardzo otwarty dla wszystkich. Nigdy nie mówię nie osobom, które proszą mnie o autograf lub wspólne zdjęcie, także bez obaw. Mam nadzieję, że wykonam dla ostrowskiego klubu naprawdę dobrą robotę. Liczę również, że fani z tego miasta ciepło mnie przyjmą. Nie ukrywam bowiem, że jestem bardzo szczęśliwy, że będę mógł jeździć dla ich drużyny w 2009 roku. Jeżeli chodzi jeszcze o mnie, to lubię spędzać czas z kumplami. Po prostu wychodzimy i razem się dobrze bawimy. Nie ukrywam jednak, że często przesiaduję przed telewizorem i laptopem. Poza tym, czasami lubię wyjść i coś zjeść. Jestem wielkim szczęściarzem, że mam cudowną dziewczynę, którą mogę zawsze zabrać ze sobą.

Czy po zakończeniu ubiegłego sezonu miałeś czas na wakacje?

- Niestety, tej zimy nie miałem czasu na żaden wyjazd. Spędziłem ten czas w domu. Byłem bardzo zajęty niemal do końca listopada, ponieważ mój sezon praktycznie cały czas trwał. Zamierzam jednak zwiedzić kilka miejsc po zakończeniu rozgrywek. Myślę, że uda mi się wybrać do Egiptu.

A kiedy pojawisz się w Ostrowie?

- Do Ostrowa wybiorę się 27 marca. Przylecę prosto z Anglii i spędzę tam niemal cały weekend. Jeżeli chodzi o sparingi, to nie wystartuję tylko w pojedynku z Włókniarzem Częstochowa. Jednak przez kolejne dwa dni będzie można zobaczyć, w jakiej jestem dyspozycji. Najpierw wezmę udział w specjalnym treningu, a następnie w turnieju o Puchar Prezydenta. Wierzę, że ten weekend będzie dla mnie udany.

Komentarze (0)