Jazda Krzysztofa Kasprzaka podczas meczu w Tarnowie nie podobała się zawodnikom Stali Gorzów. Do swojego kolegi z drużyny pretensje mieli m.in. Przemysław Pawlicki i Niels Kristian Iversen. - Pytanie powinno być takie, który zawodnik w tym meczu nie wymienił z Krzysztofem zdania przed zjazdem do parku maszyn po skończonym biegu? Nie jest to fair, kiedy kolega z drużyny ładuje cię w płot na prostej, a później robi to samo po raz drugi - mówił wyraźnie podirytowany Pawlicki.
Trener Stanisław Chomski zaznacza, że wypowiedzi gorzowskich zawodników padły na gorąco, tuż po zakończeniu zawodów. - Musimy pamiętać, że w czasie meczu wszystko dzieje się bardzo szybko, a każdemu biegowi towarzyszą duże emocje. Nie zawsze można się zrozumieć i wychodzą sytuacje ogniskowe. Każdy zawodnik patrzy na wszystko przede wszystkim ze swojej perspektywy. Czasem jeden ma do drugiego jakieś pretensje, ale tego nie unikniemy - wyjaśnia szkoleniowiec.
W Stali zaznaczają, że takowe sytuacje są wewnątrz zespołu wyjaśniane. Nie inaczej ma być i tym razem. - Po meczu na gorąco padają czasem mocne słowa, ale wszystko w swoim gronie wyjaśniamy. Zawsze jest tak, że gdy drużyna wygrywa i wszystko dobrze funkcjonuje, to niektórzy z zewnątrz tę łyżkę dziegciu starają się włożyć. Drużyna zanotowała kolejny dobry występ i wróciła z Tarnowa z punktami. Są więc powody do zadowolenia - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"
Trener Chomski odniósł się także do zdarzenia z udziałem Kasprzaka i Mikkela Michelsena. Obaj zawodnicy ostro walczyli o punkt w dziesiątym wyścigu. Po biegu mieli do siebie pretensje, a spór przeniósł się do parkingu. Zdaniem szkoleniowca Stali, ocena całej sytuacji jest jednoznaczna.
- To Michelsen źle zachował się na torze, decydując się na groźny atak. Po biegu zawodnicy dyskutowali, ale to Duńczyk zajechał Krzyśkowi drogę. W dodatku później w parkingu mało co nie przejechał mechanika Kasprzaka. Michelsen miał do wszystkich pretensje, ale sam w tej sytuacji narozrabiał i ja oceniam to jednoznacznie. Niech się cieszy, że dostał od sędziego tylko ostrzeżenie, bo za niesportowe zachowanie równie dobrze arbiter mógł wyrzucić go z toru - kwituje trener Stali.