Katastrofalna końcówka Włókniarza. Przegrali wygrany mecz. "Dwa punkty uciekły nam spod nosa"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Michał Finfa
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Michał Finfa

Eko-Dir Włókniarz Częstochowa od początku meczu prowadził w Krakowie. Trzy ostatnie wyścigi ułożyły się dla Lwów dramatycznie. - Dwa punkty przepadły nam spod nosa - stwierdził Michał Finfa, menedżer Włókniarza.

Mecz w Krakowie rozpoczął się z dwugodzinnym opóźnieniem. Wszystko za sprawą rzęsistych opadów deszczu, które wczesnym popołudniem nawiedziły stolicę Małopolski. Krakowianie doprowadzili jednak tor do stanu używalności. Początkowo mecz układał się pod wyraźne dyktando gości. Przede wszystkim znakomicie prezentowali się częstochowscy juniorzy, a bardzo szybcy na trasie byli Daniel Jeleniewski i Rafał Trojanowski.

Po 12. wyścigach Speedway Wanda Instal Kraków przegrywała 32:40. Wydawało się, że częstochowianie zwycięstwo mają na wyciągnięcie ręki. Dwa kolejne biegi zakończyły się jednak podwójnymi zwycięstwami gospodarzy, po niebywale pasjonującej walce na dystansie. O wyniku zadecydował ostatni wyścig. W nim zawodnicy Wandy Kraków pokonali gości 4:2 i w całym meczu zwyciężyli 46:44.

- Końcówka zupełnie nam nie wyszła. Wystarczyłoby, żeby każdy z naszych zawodników zrobił o jeden punkt więcej i wygralibyśmy ten mecz. Od początku układało nam się przyzwoicie, a biegi nominowane zupełnie nam nie wyszły. Pozostaje niesmak. Przespaliśmy tę końcówkę. Paru zawodników pojechało też słabiej. Jechaliśmy mniej więcej równo, ale każdy gdzieś te punkty gubił - przyznaje Michał Finfa, menedżer Eko-Dir Włókniarza Częstochowa.

Atutem częstochowian w tym meczu miał być Rafał Trojanowski. Doświadczony żużlowiec w latach 2014-2015 bronił barw krakowskiej Wandy i nowohucki owal nie był dla niego zagadką. "Trojan" pokazał się z bardzo dobrej strony, ale w biegach nominowanych nie dostał swojej szansy. - To była ciężka decyzja. Postawiliśmy na Huberta Łęgowika, który bieg wcześniej pojechał bardzo dobrze. Pozostawał więc wybór pomiędzy Nicolaiem Klindtem i Trojanowskim. Puściliśmy Duńczyka z uwagi na to, że miał lepsze starty. Rafał na pewno pojawi się w następnych meczach - dodaje Finfa.

ZOBACZ WIDEO Polonia - Orzeł: skuteczny atak Andersena (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Porażka w Krakowie sprawia, że Włókniarz wciąż ma dużą stratę do czołówki tabeli. Teraz przed "Lwami" dwa spotkania na własnym obiekcie; najpierw ze Stalą Betad Leasing Rzeszów, a tydzień później z Polonią Bydgoszcz. Częstochowianie chcąc realnie myśleć o finale Nice PLŻ muszą wygrać oba te spotkania. W przypadku potyczki z "Żurawiami" istotna będzie także kwestia punktu bonusowego. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu lepsi okazali się rzeszowianie, którzy pokonali Włókniarz 50:40.

- Na pewno potrzebujemy tych punktów. W Krakowie uciekły nam dwa spod nosa - ucina Finfa. Po XII kolejce Nice PLŻ drużyna Włókniarza plasuje się na piątym miejscu w tabeli z dorobkiem 12-tu "oczek". Liderujący Orzeł Łódź ma ich natomiast aż 20. Drugą lokatę okupują zawodnicy Lokomotivu Daugavpils, a trzecia jest Stal Rzeszów.

Komentarze (43)
avatar
wesly
27.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Qrwy sprzedali mecz, bo Krosno wygrało za 3 a Wanda potrzebuje punktów jak ryba wody, żeby nie wylądować w przyszłym roku w V-lidze z Poznaniem,Swietochlowicami i bankrutem z Gniezna! 
avatar
Stebelski Kamil
27.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
hm frajerzy ale to spadkobiercy przekretasa Maslanki dupy a nie prezesa 
TAKA_PRAWDA
27.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
stach-ckm
27.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mecz sprzedany. 
avatar
Snooper
27.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
hej ty fifarafa, mogłeś już zostać w tym krakowie wczoraj...